Obciążona genetycznie skłonnością do gromadzenia i eksponowania pamiątkowych zdjęć i widokówek, stale poszukuję skrawka wolnej przestrzeni na ścianie czy regale na nieustannie rozrastającą się kolekcję. Nie powinno więc dziwić, że kiedy uświadomiłam sobie, że w toalecie pod prehistoryczną tapetą kryje się kawałek drewna, z miejsca postała mi w głowie myśl, by wykorzystać tę przestrzeń na kolejną miniaturową galerię.
Tak tydzień temu zaczęła się nasza przygoda z remontem. Wydawało nam się, że weekend to aż nadto, by uporać się z modernizacją najmniejszego w domu pomieszczenia. O naiwności ludzka! Oczywiście grubo się przeliczyliśmy. Pomysły i komplikacje zaczęły się mnożyć jak króliki. Przeżyliśmy chwile grozy, zwątpienia i zniechęcenia. Potem upojeni cząstkowym sukcesem, a może już po prostu zmęczeni, zwolniliśmy tempo. I tak w siódmym dniu zamieszania nadal malujemy, bejcujemy, dopisujemy do listy kolejne pomysły na udoskonalenie naszego skromnego lokum. Bo okazało się, że wciągnęło nas to szaleństwo i na toalecie się nie skończy. Będzie pięknie! Tylko jeszcze nie wiem, kiedy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz