Zasmucił mnie ten film. Dziewczyny myślały, że to komedia, ewentualnie romans, ale nic z tego, historia jest jak najbardziej serio, co więcej, przebłyski humoru tylko ogólny smętek potęgują. Bohaterką jest sympatyczna, wielce stonowana w każdym ruchu i wypowiadanym słowie nauczycielka filozofii. Kiedy nagle uzyskuje, jak sama mówi, wolność totalną, bo z jej domu wyprowadzają się dzieci, mąż odchodzi, a matka umiera, Nathalie zdaje się nagle zawieszoną w próżni marionetką, powielającą regularnie te same czynności i mało ekspresyjną nakręconą lalką. Może wcześniej też była taka na wpół przezroczysta, ale jakby aktywniejsza w otoczeniu bliskich nie rzucała się z tym swoim chłodem w oczy. Kiedy zabrakło dawnego tła, kiedy spróbowała dopasować się do nowego otoczenia, okazało się, że wyjątkowo rozmytych kolorów nabrało jej życie. Karolina mówi, że pokarało ją za obojętny stosunek do cudnego kociska, który z miejsca podbił serca widowni. Może. Ja obawiam się, że to realna perspektywa dla większości z nas. Kiedyś ten smutek zaczai się na każdego i dopadnie go znienacka, a stoicki spokój okaże się tylko krótkotrwałym ratunkiem, jeśli zabraknie nam żaru w sercu.
Ale na wszelki wypadek solidnie i z pełnym zaangażowaniem wyczochrałam Ritę zaraz po powrocie do domu:)
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
piątek, 19 sierpnia 2016
Nie tyko pomarańcze...
'- Gdzie ja jestem?
- Tam, gdzie wszyscy, którzy nie potrafią podjąć ostatecznej decyzji, w Mieście Utraconych Szans, a to jest Sala Ostatecznego Rozczarowania. Widzisz, możesz wspinać się tak wysoko, jak tylko masz na to ochotę, lecz jeśli popełniłaś Podstawowy Błąd, skończysz tutaj, w tej sali. Możesz zmienić swą rolę, lecz nie możesz zmienić swego położenia. Już na to za późno, żegnaj.'
'Nieznajomość moich potrzeb przeraża mnie. Nie wiem, jak są ogromne, nie wiem, jak są wysokie, wiem tylko, że są niespełnione.'
'Nie ma takiego wyboru, który nie oznaczałby straty.'
- Tam, gdzie wszyscy, którzy nie potrafią podjąć ostatecznej decyzji, w Mieście Utraconych Szans, a to jest Sala Ostatecznego Rozczarowania. Widzisz, możesz wspinać się tak wysoko, jak tylko masz na to ochotę, lecz jeśli popełniłaś Podstawowy Błąd, skończysz tutaj, w tej sali. Możesz zmienić swą rolę, lecz nie możesz zmienić swego położenia. Już na to za późno, żegnaj.'
'Nieznajomość moich potrzeb przeraża mnie. Nie wiem, jak są ogromne, nie wiem, jak są wysokie, wiem tylko, że są niespełnione.'
'Nie ma takiego wyboru, który nie oznaczałby straty.'
czwartek, 18 sierpnia 2016
Powiedz mi, kim jestem
'Powiedz mi, kim jestem' to opowieść o kobiecie, która przez większą część dwudziestego wieku pojawiała się wszędzie tam, gdzie dużo i groźnie się działo, a że czasy to były burzliwe, a ona do w czepku urodzonych zdecydowanie nie należała, los rzucał ją bezustannie tu i tam, nie tylko po Europie. Dramatyczne dzieje Amelii odtwarza, początkowo z umiarkowanym zaangażowaniem, jej prawnuk. Dla wielbicieli powieści szpiegowskich o wyraźnym zabarwieniu romantycznym będzie to nie lada gratka.
Trochę się w duchu nabijałam ze stylu Julii Navarro (bo jak można każdą pojawiającą się postać anonsować charakterystyką sprowadzoną do podania wzrostu oraz koloru oczu i włosów; ile razy główny bohater zadzwoni do mamusi i wyśle jej kwiaty; czy po raz kolejny pisarka posłuży się swą ulubioną frazą 'i tej nocy zostali kochankami' etc.), ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że książka jest szalenie wciągająca, a zakończenie sprawiło mi wyborną niespodziankę.
Trochę się w duchu nabijałam ze stylu Julii Navarro (bo jak można każdą pojawiającą się postać anonsować charakterystyką sprowadzoną do podania wzrostu oraz koloru oczu i włosów; ile razy główny bohater zadzwoni do mamusi i wyśle jej kwiaty; czy po raz kolejny pisarka posłuży się swą ulubioną frazą 'i tej nocy zostali kochankami' etc.), ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że książka jest szalenie wciągająca, a zakończenie sprawiło mi wyborną niespodziankę.
poniedziałek, 15 lutego 2016
Barany. Islandzka opowieść
Na 'Barany' czekałam od kilku tygodni. Dla 'Baranów' nie zawahałam się zasiąść w czwartym rzędzie, bo na pół godziny przed seansem tylko kilka foteli zostało wolnych. Po 'Baranach' spodziewałam się bardzo wiele. Pięknych ujęć oszałamiających krajobrazów. Subtelnie zabawnej historii opowiedzianej w zdawkowym, autoironicznym stylu. Kilku żartów sytuacyjnych z kudłatymi i małomównymi jak ich owce bohaterami. Rozdzierającej serce (lub wręcz przeciwnie, zabójczo banalnej) tajemnicy rodzinnej sprzed czterdziestu lat, która ujrzy światło dzienne, a następnie przejdzie do historii, kiedy to już skłóceni bracia się pogodzą i harmonia zapanuje nad ich pastwiskami. Tyle obiecywał trailer. I ja, naiwna, dałam się nabrać. Przez pół seansu ziewałam, ale jeszcze nie traciłam nadziei, a potem już tylko odliczałam minuty do końca. Wszystkie atrakcyjne sceny zostały wykorzystane w filmie reklamowym, więc jedyne zaskoczenie polegało na tym, że nie dowiedziałam się, dlaczego bracia przez cztery dekady ze sobą nie rozmawiali. Czy za cokolwiek pochwaliłabym ten film? Szczerze: nie. Tyle na ten temat. I obym szybko o nim zapomniała.
niedziela, 14 lutego 2016
Jaśnie pan
'To dyskretne wyjście przypomniało mu, ile musiał pracować nad Hipolitem, żeby zaczął go tytułować jaśnie panem. Służący ciągle mówił don Rafelu, a poprawiany na jaśnie panie pytał, co takiego, don Rafelu? On mu na to, co takiego, jaśnie panie. Wtedy Hipolit się cieszył, ach, o to chodzi, mam mówić jaśnie pan, tak, don Rafelu, jaśnie panie. On na to: nie, wystarczy jaśnie panie, rozumiesz? A Hipolit: tak, don Rafelu. On znowu: jaśnie panie. Hipolit: jaśnie panie. I jeszcze raz on sam, żeby już nie było wątpliwości: jaśnie panie. Hipolit: jaśnie panie. Ucieszył się: no, to mi się podoba. A teraz poinstruujesz resztę służby. Na to Hipolit: tak don Rafelu. Wtedy on: Hipolicie! Na to Hipolit: Tak, don Rafelu? I znowu on: och, nie mam do ciebie siły! A Hipolit: ach, chciałem powiedzieć, jaśnie panie. Na to on, dobrze już, możesz odejść. A Hipolit: tak, don Rafelu, chciałem powiedzieć, jaśnie panie. I tak przez parę tygodni, zanim służbie weszło w nawyk tytułować go jaśnie panem w sposób naturalny, a trzeba wziąć pod uwagę, że dobre chęci doni Marianny też nie ułatwiały zadania - tak się cieszyła z nominacji męża na stanowisko cywilnego prezesa i z czterokrotnie wyższej pensji (czterokrotnie!), że na początku zwracała się do służących powiadom mnie, Hipolicie, jak jaśnie pan wróci, a kiedy to dotarło do uszu jaśnie pana, musiał jej zwrócić uwagę, ależ kobieto, Marianno, zachowujesz się jak wieśniaczka z Sarria, co by powiedziała żona Kapitana Generalnego, gdyby cię usłyszała? Wtedy ona: no to w końcu jak mam mówić? Na to on: no więc, zaraz przyjdzie pan. A ona: a nie mówiłeś, że mamy cię tytułować jaśnie panem? Na to on, ze świętą cierpliwością, bo w tych sprawach don Rafel był prawdziwym świętym, słuchaj, Marianno: oni mają do mnie mówić jaśnie panie, kiedy się do mnie zwracają, rozumiesz, o co chodzi? Dam ci przykład: kiedy mnie pytają - teatralne zawieszenie głosu - czy miał pan dobrą podróż, jaśnie panie? albo kiedy mi odpowiadają tak, jaśnie panie, nie, jaśnie panie, rozumiesz? Na to ona: tak, jaśnie panie. A na to jaśnie pan: ależ Marianno, na litość boską!'
piątek, 12 lutego 2016
czwartek, 7 stycznia 2016
Bałwanek
Głowę bałwana zabraliśmy z parku jako trofeum i ustawiliśmy przed domem na dachu samochodu.
Miny przechodniów zaskoczonych tą niecodzienną dekoracją - bezcenne!
środa, 6 stycznia 2016
wtorek, 5 stycznia 2016
Sońka
'Leżeliśmy obok siebie. Płakałam ze szczęścia i nieszczęścia. Czułam to, co czuje bohater historii, gdy dociera do zakończenia. Wiedziałam, że zakończenie będzie straszne, że pewnie nie przedrę się przez ostatnią kropkę. Wiedziałam. Nim jednak koniec się wydarzy, mieliśmy przed sobą kilka akapitów. Szczęśliwych akapitów. Szczęśliwych, bo on mnie odnalazł. Bo występowaliśmy wspólnie w zdaniach.
Leżeliśmy obok siebie jak na desce obrazu. Nieruchomo. On i ja. Pomiędzy nami Mikołaj, teraz cichy i uśpiony. W tle ziemia z kępkami trawy. Mój bury kaftan i jego czarny mundur. Borbus i Wasyl. Srebrne litery i podwójna błyskawica.
(...)
Leżeliśmy obok siebie jak jabłka, co spadły z jabłoni, tym razem jednak nikt niczego nie odkrył.'
Ze wzruszenia odjęło mi mowę. Chciałabym więc tylko podziękować Karpowiczowi za przepięknie opowiedzianą historię. I Marcie za cudowny prezent.
Leżeliśmy obok siebie jak na desce obrazu. Nieruchomo. On i ja. Pomiędzy nami Mikołaj, teraz cichy i uśpiony. W tle ziemia z kępkami trawy. Mój bury kaftan i jego czarny mundur. Borbus i Wasyl. Srebrne litery i podwójna błyskawica.
(...)
Leżeliśmy obok siebie jak jabłka, co spadły z jabłoni, tym razem jednak nikt niczego nie odkrył.'
Ze wzruszenia odjęło mi mowę. Chciałabym więc tylko podziękować Karpowiczowi za przepięknie opowiedzianą historię. I Marcie za cudowny prezent.
sobota, 2 stycznia 2016
Pac-Man
Sebi od kilku dni nawijał o tej grze, namawiając mnie, by wybrała, którym duszkiem chcę zostać. Tak więc z teorią zapoznałam się z wyprzedzeniem. I bądźmy szczerzy - zapał wykazywałam umiarkowany. Tymczasem, gdy wczorajszego wieczora zobaczyłam, o co w tym chodzi, z miejsca załapałam bakcyla. Co więcej, Maciek też dał się wkręcić i dziś opanowało nas takie szaleństwo, że zaraz po przebudzeniu całą trójką rzuciliśmy się do Pac-Mana. I każdy świętował sukces przejścia przez wszystkie poziomy w ciągu jednego dnia:)
piątek, 1 stycznia 2016
Revolutionary Road
Film z absolutnej czołówki moich ulubionych.
April Wheeler:
'Jeśli życie pełnią życia jest szaleństwem, mogę być kompletną wariatką.'
'Każdy wiem, czym jest prawda, nawet jeśli długo się bez niej obywał. Z czasem uczymy się tylko lepiej kłamać.'
'- Chciałaś się uwolnić?
- Nie. Zaangażować.'
April Wheeler:
'Jeśli życie pełnią życia jest szaleństwem, mogę być kompletną wariatką.'
'Każdy wiem, czym jest prawda, nawet jeśli długo się bez niej obywał. Z czasem uczymy się tylko lepiej kłamać.'
'- Chciałaś się uwolnić?
- Nie. Zaangażować.'
Subskrybuj:
Posty (Atom)