Wróciliśmy. Jednocześnie podekscytowani i wyczerpani ogromem wrażeń próbujemy przestawić się wrocławski tryb życia. Jestem w swoim żywiole: nastawiam pranie za praniem oraz przeglądam zdjęcia. No dobra, nie jest tak różowo, bo z Babu muszę walczyć o dostęp do kompa, a z kolei Maciek garnie się z pomocą przy ładowaniu kolejnych wsadów do pralki, więc trochę się miotam pilnując obu linii frontu;) Tymczasem Rita nie odstępuje mnie na krok domagając się uwagi, pieszczot i rzucania myszką.
Jak dobrze być w domu:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz