Wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. Cel: Oborniki Śląskie. Dystans: 57 kilometrów. Temperatura: 38 stopni. Trasa: zielony szlak. A w drodze powrotnej zwiedzanie portu w Urazie. Mapka wydrukowana, my naoliwieni kremem z najwyższym dostępnym filtrem, potencjalne jadłodajnie na miejscu wytypowane.
Brzmi bardzo pięknie, prawda? I tak było! Mimo że oznakowanie szlaku okazało się beznadziejne i przyszło nam przedzierać się przez polne wertepy, mimo że o mało ducha nie wyzionęłam podjeżdżając pod kolejne wzniesienia, mimo że kawał drogi dzieliliśmy szosę z samochodami i nie dało się jechać obok siebie i rozmawiać.
Ale za to uśmialiśmy się do rozpuku z zająców w Zajączkowie, odkryliśmy iście rzymskie ruiny i zjedliśmy smażony ser! Całą wiosnę marzyłam o takiej wycieczce:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz