Czy ja coś mówiłam o robieniu porządków? Bo póki co stół w dużym pokoju zaczyna przypominać wysypisko śmieci. Rozbebeszone albumy i stosiki zdjęć walczą na nim o miejsce z górami teczek pełnych prac plastycznych i dyplomów Babusia. Do tego ubranka dziecięce, komputery, koperty, widokówki, znaczki. I Rita. I jej osypujące się z kłaków futro.
Ale wszystko koniecznie muszę mieć stale pod ręką, bo przecież wzięłam się za porządki i byle jak tego nie odłożę z powrotem.
I na co mi było rozgrzebywanie tego wszystkiego, no na co? Chyba pójdę dla relaksu nastawić jakieś małe pranie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz