niedziela, 16 grudnia 2012

Anna Karenina


Absolutna niespodzianka. Przepiękna teatralna scenografia, musicalowa wykończenie każdej sceny, rytm zachowany od pierwszego do ostatniego ujęcia, bajeczne kostiumy, dekoracje, charakteryzacja. Tyle że tragiczny wydźwięk dramatu Anny zaginął w tym przepychu. Keira jest przesłodka, ale nie oszukujmy się, jako aktorka gra dwoma uśmiechami. Nie mam nic przeciwko temu. I wcale mi nie przeszkadzało, że uśmierciła Kareninę. Całość odbierana jako farsa była świetna. Jedynie romantyczne dialogi między kochankami wyszły kiczowato. Gdyby mówili chociaż po rosyjsku (najlepiej bez tłumaczenia), można to by to uznać za trzymanie się konwencji. Jednak i to puszczam w zapomnienie, bo dawno się tak w kinie nie ubawiłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz