
Dziwny film. Całą akcją jest tu rozmowa, która jest toczy się wartko i odsłania uczucia bohaterki, ale absolutnie zaciemnia obraz faktycznej tożsamości jej partnera. James jest dopiero co poznanym pisarzem, ale podejmuje grę i przyjmuje rolę męża, który nawalił, odszedł, zaniedbał rodzinę. Chwilami jest tak przekonujący, że można uwierzyć, że ta przedziwna gra ma kolejny poziom, że to mąż wciela się w pisarza, by odegrać jeszcze jedną postać. Gwiazdą jest jednak Binoche, której nerwowość udzieliłaby się spiżowemu posągowi. Tak rozedrganej, neurotycznej, gderliwej, utyskującej i gotowej ciskać się na prawo i lewo o każdy drobiazg jeszcze jej nie widziałam w żadnym filmie. Trudno powiedzieć, że miło się na to patrzy. Ale niewątpliwie jest to ciekawa odmiana, zarówno jeśli chodzi o jej emploi, jak i podejście do tematu romansu czy analizy zmierzającego do rozpadu związku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz