środa, 10 lipca 2013
Open'er
Stało się! Marzenie się spełniło, widziałam na żywo Kings of Leon! I przyznaję, że warto było tłuc się pół doby przez całą Polskę.
Rozmach, z jakim odbywa się Open'er zaskakiwał mnie na każdym kroku. Sznur autobusów dowożących festiwalowiczów na miejsce, niekończące się pole namiotowe i wreszcie morze ludzi wypełniających olbrzymią przestrzeń lotniska. Organizacja rewelacyjna. Do tego niezmiernie pozytywne nastawienie uczestników, żadne tam burdy czy pijacki bełkot. Młodzież wie, jak się dobrze bawić.
A sam koncert, który dla mnie był gwoździem programu, dokładnie spełnił moje oczekiwania. Specjalnego show nie było, ale chyba nikt się tego nie spodziewał po chłopakach z Nashville. Za to muzyka niosła się pięknie, większość wykonanych utworów pochodziła z mojej ukochanej płyty, bisy były, no po prostu idealnie.
Bilet chyba oprawię i na ścianę rzucę. A przynajmniej zalaminuję go (no dobra: okleję przezroczystą taśmą), zanim skończy jak inne jako zakładka do książek:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz