czwartek, 8 sierpnia 2013
Sen o samolotach
W Bobolinie śniło mi się, że pojechaliśmy na wakacje i staliśmy na ganku drewnianego domku podziwiając panoramę stolicy tonącą w promieniach zachodzącego słońca. Nagle na niebie pojawiło się sześć samolotów. Trzy małe otoczyły jeden duży, odcinając go od pozostałych, ustawiły się do ataku i stąd ni zowąd zaczął się armagedon. Samoloty wybuchały jeden po drugim, fala uderzenia zmiotła połowę miasta, wokół naszego domku, który jakimś cudem ostał się niemalże nienaruszony, zaroiło się od strażaków i umorusanych ofiar pożarów. A na koniec Maciek, odpowiadając na Bastka pytanie, dlaczego ktoś zaatakował nasze linie lotnicze, powiedział, że było to od dawna spodziewane, bo podobne ataki miały już miejsce w Rosji i kwestią czasu było przesunięcie się linii frontu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz