niedziela, 14 czerwca 2015

Reksio. Wielka księga przygód

Alleluja! Nastał nareszcie ten dzień, kiedy Sebi czyta sam sobie i po cichu książkę, a nie katalog Lego! Synu, ku naszej wspólnej pamięci odnotowuję, że w niedzielę, po rowerowej przejażdżce i kilku godzinach na działce, kiedy to nie pozwoliłam ci włączyć komputera ani telewizora i zaproponowałam, byś może u mego boku poczytał nabytą dopiero co drogą kupna książkę o lubianym przez ciebie piesku, ty bez większych oporów położyłeś się na dywanie i w kilka minut machnąłeś pierwsze opowiadanie, szokując swych rodziców do tego stopnia, że kazali ci streszczać, coś przeczytał, bo w głowach im nie postało, że tak szybko idzie ci bezgłośna lektura. Test zaliczyłeś celująco! A kiedy twa matka z lubością ponownie umościła się na kanapie, by w stanie absolutnego błogostanu i upojenia wizją nowej opcji spędzania wspólnego czasu ponownie oddać się lekturze, ty już kończyłeś drugi rozdział, by zaraz potem stwierdzić, że na jeden raz wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz