poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rzymskie wakacje


Miało być tak: w piątek koncert niespodzianka, czyli Bocelli na stadionie, w sobotę wyjazd w góry i nocleg w Samotni. Ja przeżywałam, że z synem pierwszy raz nocą posłuchamy muzyki w plenerze. Babu cały tydzień szykował się na Karkonosze. Razem ze mną ułożył trasę wycieczki, przeliczył czasy i odległości, naszykował potrzebne mapy i książeczki, by wbijać pieczątki. Spakował swój plecak i z dumą spoglądał na zamocowaną do niego odznakę PTTK. Całą trójką przed blokiem spryskiwaliśmy buty, bo pogoda pogarszała się z dnia na dzień, ale nie przyjmowaliśmy do wiadomości, że deszcz może pokrzyżować nasze plany.

Tymczasem z koncertu wyszliśmy zanim się na dobre zaczął, a w sobotę rano wzywaliśmy lekarza, bo Babusia po raz trzeci z rzędu rozłożyła angina. 

Załamałam się. 

Ale nie na długo. 

Skoro jesteśmy uziemieni, trzeba znaleźć sobie nowe fascynujące zajęcie, by nie stracić pogody ducha. A cóż może być lepszego od szykowania się na kolonie, które tuż za pasem? Kolonie pod hasłem antycznego Rzymu! Tak więc wałkujemy ten temat niestrudzenie, oglądamy filmy, czytamy książki, budujemy z lego Koloseum i bawimy w gladiatorów, legionistów i cezarów. I powoli kombinujemy, kiedy by tu się najlepiej wybrać na wycieczkę do Rzymu:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz