Przepiękny film, którego kolejne sceny od rana w kółko odtwarzam w głowie (porywający pełene pasji taniec Karoliny i Johanna; ich konna przejażdżka; Christian witający swą królową śmiecho-chrząknięciem, oznajmiający biesiadnikom przy kolacji, że zamierza wieczorem odwiedzić komnaty królowej lub dymisjonujący zgromadzenie doradców; Johann w karecie w drodze na szafot oraz wiele innych). Johann pojawia się życiu królewskiej pary niespodziewanie. I ratuje ją na każdym możliwym froncie. Szalony i bezwolny jak marionetka Christian zyskuje pierwszego w życiu sprzymierzeńca i obrońcę. Karolina - powód do uśmiechu, towarzysza rozmów o wywrotowej literaturze i oświeceniowych ideach, czułego kochanka, słowem: miłość swego życia. Dania - króla gotowego przeciwstawić się całemu dworowi, by zreformować kraj. Układ idealny i co najlepsze, zatwierdzony przez każdą ze stron tego niecodzinnego trójkąta, dopóki żądni władzy intryganci nie znajdą punktu zaczepienia dla dokonania zamachu. Wielka namiętność, wielka polityka, szczypta humoru i zero melodramatyzmu. Plus zupełnie nowe oblicze Madsa Mikkelsena (niezapomniany Le Chiffre z 'Casino Royal'), który jest jednakowo do bólu brzydki i pociągający zarazem. Już się nie mogę doczekać, kiedy obejrzę ten film po raz drugi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz