
W 'Biutiful' nic nie jest oczywiste. Ludzie, na których pracy zarabia Uxbal, żyją w fatalnych warunkach, znajdują się w trwałym konflikcie z prawem, nie mają nikogo na kogo mogliby liczyć. On próbuje im pomóc, ale kończy się to tragiczną śmiercią wielu osób. Nie jest bohaterem bez skazy, ale świat w którym żyje, ten sam, w którym my żyjemy, opiera się na krzywdzie, wyzysku i niesprawiedliwości. Można patrzeć w inną stronę, ale fakt, że się czegoś nie widzi, nie znaczy, że to znika. Uxbal nie odwraca wzroku. Troszczy się o bliskich, a bliski jest mu każdy potrzebujący wsparcia i opieki. On czuje się odpowiedzialny. Nie tylko za swoje dzieci. Do końca się nie dowiemy, czy kalkulował możliwość przekazania opieki nad nimi Ige. Ale czy to umniejsza jego wspaniałomyślny gest wobec niej? Podziwamy go przede wszystkim dlatego, że się nie poddał. Jest bohaterem, którego imienia nie wspomni nikt poza kilkoma osobami, którym podał rękę, tym samym ratując im życie.
P.S. Bez Bardema ten film z pewnością nie byłby taki dobry. Szczerze polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz