środa, 28 listopada 2012

Biutiful

Uxbal zarabia na życie wynajdywaniem pracy dla imigrantów. Dorabia na pogrzebach kontaktowaniem się ze zmarłymi. Zajmuje się dwójką dzieci. Po raz kolejny daje szansę na odbudowę związku ich skłonnej do autodestrukcji matce. Jego dni są nerwowo wypełnione walką o przeżycie. Co jest niejako z góry skazane na porażkę, bowiem Uxbal umiera na raka i jest tego w pełni świadomy. Robi co może, by zamknąć wszystkie sprawy, uporządkować je na tyle, na ile to możliwe, przed śmiercią. Jest to poza jego zasięgiem - skoro do tej pory miotał się każdego dnia, co może zrobić w kilka miesięcy, żeby odejść z poczuciem, że wszystko potoczy się gładko, kiedy jego zabraknie. Skutek jego determinacji można sprowadzić do banału, że dobro uczynione bliźniemu wróci do ciebie od kogoś innego. Celowo używam słowa 'banał', żeby podkreślić przepaść, jaka dzieli ten film od łzawego melodramatu, jakim mógł się stać, gdyby wziął się za niego ktoś mniej skory do pokazania wszystkich niuansów zagmatwanej historii bez wieńczenia jej moralizatorskim truciem.
W 'Biutiful' nic nie jest oczywiste. Ludzie, na których pracy zarabia Uxbal, żyją w fatalnych warunkach, znajdują się w trwałym konflikcie z prawem, nie mają nikogo na kogo mogliby liczyć. On próbuje im pomóc, ale kończy się to tragiczną śmiercią wielu osób. Nie jest bohaterem bez skazy, ale świat w którym żyje, ten sam, w którym my żyjemy, opiera się na krzywdzie, wyzysku i niesprawiedliwości. Można patrzeć w inną stronę, ale fakt, że się czegoś nie widzi, nie znaczy, że to znika. Uxbal nie odwraca wzroku. Troszczy się o bliskich, a bliski jest mu każdy potrzebujący wsparcia i opieki. On czuje się odpowiedzialny. Nie tylko za swoje dzieci. Do końca się nie dowiemy, czy kalkulował możliwość przekazania opieki nad nimi Ige. Ale czy to umniejsza jego wspaniałomyślny gest wobec niej? Podziwamy go przede wszystkim dlatego, że się nie poddał. Jest bohaterem, którego imienia nie wspomni nikt poza kilkoma osobami, którym podał rękę, tym samym ratując im życie.

P.S. Bez Bardema ten film z pewnością nie byłby taki dobry. Szczerze polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz