czwartek, 3 stycznia 2013

Widmowe dzieci

Mocna lektura. Sue Townsend znałam do tej pory z satyrycznych opowieści o Adrianie Mole’u tudzież o Camilli, księżnej Kornwalli. Do głowy mi nie przyszło, że mogłabym się czegokolwiek obawiać ze strony tej zabawnej autorki. A tu z grubej rury i bynajmniej nie z pobłażliwym  uśmiechem - o patalogii na brytyjskich przedmieściach, o aborcji w zaawansowanej ciąży, o przemocy wobec dzieci. Drugi raz po to dzieło nie sięgnę, ale przyznaję, że trudno było się oderwać od wstrzasającej lektury i na adrenalinie dojechałam do końca. Zakończenie zaskakujące i na swój sposób najlepsze z możliwych. Ale dalekie od happy endu. Absolutna konsternacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz