poniedziałek, 18 czerwca 2012
Nic się nie stało
Sobotni wieczór na parasportowo, czyli trasą wzdłuż płotu strefy kibica w Rynku. A potem bocznymi uliczkami równie zatłoczonymi, rozedrganymi, pełnymi dobrej energii. Emocje wprost rozsadzały miasto. Trzydzieści pięć tysięcy kibiców w każdym wieku i kondycji (niektórzy w pełnym rynsztunku dopingowym byli na miejscu już o dziesiątej rano - potwierdzone organoleptycznie w czasie przedpołudniowej rundki). Grupki policjantów widoczne w każdym miejscu. Na Kuźniczej nawet zastęp konny wzbudzający emocje niemniejsze niż sam mecz. Ogier Don Camillo przyjechał aż z Częstochowy, pozostałe konie też z daleka. Do tego helikoptery huczące bezustannie nad głowami. Tylko włączonego szperacza brakowało, żeby poczuć się jak na planie filmu akcji. Najlepsze było to, że kiedy na stadionie lało, czarne chmury przetoczyły się bokiem i nad Rynkiem tylko przez kilka chwil kropiło. Gdyby jeszcze tylko wynik meczu był inny... Niezapomniany wieczór.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz