Nie byłam pewna, czy Babu nie ucieknie z krzykiem na widok kolejnej książki do samodzielnego czytania. A tymczasem on zarządził rodzinne zgromadzenie, usadził nas na kanapie i bite pół godziny raczył głośną lekturą. Drugie podejście było tak samo entuzjastyczne. Ale dwie kartki przed końcem książki dopadło go zmęczenie i doczytanie końcówki musiało czekać kilka tygodni:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz