Wakacje się zaczęły, pogoda w miarę unormowała, a ja nadal chora. Przynajmniej wyszłam z fazy wegetacji i żwawiej pomykam po domu. Pocieszam się myślą, że będę miała czas na nadrobienie zaległości blogowych, bo jednak większą część czerwca spędziłam jak nie z nosem w książce, to w kinie. Przejrzę zaległą prasę. Dopracuję plan B w razie, gdyby w czasie urlopu lało i wylegiwanie się na plaży straciło rację bytu. Przejrzę zdjęcia do wywołania. A potem dam się porwać kolejnym frapującym zajęciom, które odgonią ode mnie myśl, że przepadają mi rezerwacje w Heliosie, wycieczki rowerowe, pilates, BBQ w parku i parę innych fajnych rzeczy, które żem sobie zaplanowała na ten tydzień, wrrr!
Mam tylko nadzieję, że awansem wyczerpałam limit przeziębień na rozpoczęte lato:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz