W przedszkolu był dziś wieczór magii i wróżb. Każdy mógł się przebrać. Babu czarował, ja straszyłam, a Maciek w fantazyjnym turbanie robił za dżina.
środa, 30 listopada 2011
wtorek, 29 listopada 2011
Kucharka, mama Szymonka
Jak powstają legendy o sławnych ludziach? Część chyba przez pomyłkowe notatki. Przyszły biograf Babusia będzie miał nie lada zagwostkę widząc, że w książeczce urodzin Sebastiana w rubryce zawód matki wpisano ‘kucharz’, a w zeszycie prowadzonym przez panią logopedę już drugi wpis kierowany jest do Szymonka. Jeszcze tylko Maciek nie padł ofiarą mistyfikacji albo może tylko o tym nie wiemy :)
niedziela, 27 listopada 2011
Urodziny
Dostałam przepiękne życzenia, które rozpoczyna cytat:
Dla przeciwwagi wielu uciążliwości życia niebo ofiarowało człowiekowi trzy rzeczy: nadzieję, sen i śmiech. /Immanuel Kant/
Jeszcze raz dziękuję!!!
sobota, 26 listopada 2011
Ryby
Co może sprawić, że o ósmej pięć jesteśmy na czczo całą rodziną w Astrze? Ryba po grecku! Efekt różnił się od tego, co zapamiętaliśmy przed laty, ale ogólna ocena była zgodna i pozytywna. Powtórka już zaplanowana. W międzyczasie okazało się, że o czymś ważnym w sklepie zapomnieliśmy, więc zaraz po obiedzie Babu przygotował kolejną listę zakupów.
wtorek, 22 listopada 2011
Jarmark. Wstęp
Na Świdnickiej zaczęli wieszać światełka!
Trzy, dwa, jeden, a piątek start!
http://www.jarmarkbozonarodzeniowy.pl/
Trzy, dwa, jeden, a piątek start!
http://www.jarmarkbozonarodzeniowy.pl/
Listopadowe dzieci
Dziś na Onecie wyczytałam, co następuje:
W listopadzie urodziło się 17 z uwzględnionych w badaniu 100 seryjnych zabójców, podczas gdy w pozostałych miesiącach przeciętnie dziewięciu.
Osoby urodzone w listopadzie częściej uważają, że są niesprawiedliwie traktowane. Badanie z 2005 roku wykazało, że jako dorośli są największymi pesymistami.
Czy za pocieszenie uznać fakt, że był to przedruk z 'The Sun' w dziale magii?
W listopadzie urodziło się 17 z uwzględnionych w badaniu 100 seryjnych zabójców, podczas gdy w pozostałych miesiącach przeciętnie dziewięciu.
Osoby urodzone w listopadzie częściej uważają, że są niesprawiedliwie traktowane. Badanie z 2005 roku wykazało, że jako dorośli są największymi pesymistami.
Czy za pocieszenie uznać fakt, że był to przedruk z 'The Sun' w dziale magii?
Tygrysek
poniedziałek, 21 listopada 2011
Fartuch
To się nazywa sztuka użytkowa! Zdjęcia równie genialne co ich oprawa tekstowa.
Nie potrafię wybrać faworyta.
http://looklikecookie.com/
Nie potrafię wybrać faworyta.
http://looklikecookie.com/
Brzechwa
W dniu, kiedy Maciek zaproponował Babulkowi czytanie Brzechwy na dobranoc, nasze autorskie wieczorne opowieści odeszły do lamusa. To już ponad tydzień, a nie doszliśmy nawet do połowy tomu. Babu sam przypomina wieczorem o lekturze i baczy, aby zakładka znalazła się na właściwym miejscu. A mi serce rośnie, że dziecko się garnie do klasyki. No i po cichu, ale szczerze dodam, że wolę Brzechwę niż własne koślawe historyjki. Maciek też chyba odetchnął z ulga;)
niedziela, 20 listopada 2011
39
Jeśli zapytasz Bambusia, do ilu umie policzyć, odpowiedź jest tylko jedna: Pokażę ci. Następnie moje słodkie dziecię odlicza, a jeśli się zatnie, pomyli, kaszlnie etc., zaczyna od początku, bo żeby się liczyło, musi być na jednym wydechu. I tak dochodzimy do trzydziestu dziewięciu. Wówczas zwykle pytający uprzejmie próbuje podpowiedzieć, co dalej, na co Babu równie mile, lecz stanowczo odpowiada, że nie, bo on liczy do trzydziestu dziewięciu, a nie do czterdziestu.
Wielkie zliczanie
Zliczyliśmy z Babulem nasze książki. Ok, pomysł był mój, ale czarna robota przypadła w udziale młodszemu rangą i była świetną zabawą. Wyniki nas oszołomiły. 68 na półkach u Babusia, a dopiero co zrobiliśmy porządki i sporo odłożyliśmy dla Lauretty. U mnie i Maćka 559. Na jakieś używane auto by było;)
piątek, 18 listopada 2011
Rośliny i ptaki. Przewodnik
Baaardzo treściwa i jednocześnie wciągająca książka. Piękne ryciny, same niezbędne informacje, przejrzysta dla malucha systematyka kształtów liści, kwiatostanów, drzew itd. Króciutkie opisy sytuacyjne przyciągają uwagę dziecka, ale ilość faktycznie sprzedawanej tu wiedzy zarazem fascynuje i przeraża.
Część o roślinach czytamy pobieżnie, choć niezmiennie doprowadza ona Bastulka do ataków szalonego śmiechu. A tą o ptakach, wiadomo, wałkujemy szczegółowo.
Część o roślinach czytamy pobieżnie, choć niezmiennie doprowadza ona Bastulka do ataków szalonego śmiechu. A tą o ptakach, wiadomo, wałkujemy szczegółowo.
czwartek, 17 listopada 2011
Lewy uśmiech
Siedzenia na zwolnieniu ciąg dalszy, folguję więc sobie z robieniem rzeczy miłych a niepotrzebnych, tu Gilmore Girls, tam The Sims (wiadomo, jaką gram teraz rodzinką), dni lecą, katar mija, zaglądam sobie do lusterka, żeby ocenić stopień zagrożenia opryszczką, mam czas, więc uważnie studiuję, co widzę, i to w świetle dziennym, kiedy nagle dociera do mnie, że mam już zmarszczkę zwaną bruzdą nosową (to chyba tak się nazywa, wolę nie sprawdzać w necie, bo licho wie, czego się przy okazji mogę dowiedzieć), może to nawet jeszcze nie zmarszczka, jej zarys dopiero, w każdym razie to coś nowego, i kiedy tak na nią patrzę, uzmysławiam sobie, że owszem, mam ją, ale jedną, pojedynczą, zamiast pary. Tak, można zapomnieć o symetrii, bo z prawej strony nic nie widać.
Przyglądam się nadal uparcie i w końcu dociera do mnie, że jedyny sensowny powód tej dysproporcji to krzywy uśmiech.
Głupia sprawa, ale uśmiecham się bardziej na lewo.
Przyglądam się nadal uparcie i w końcu dociera do mnie, że jedyny sensowny powód tej dysproporcji to krzywy uśmiech.
Głupia sprawa, ale uśmiecham się bardziej na lewo.
Sweter
Śniło mi się, że musiałam się spakować, bo naszemu miastu groził jakiś atak, mający spowodować, że budynek, w którym pracuję, zostanie zrównany z ziemią. Mogłam wziąć ze sobą tylko torebkę i przygotować na później jedną niewielką torbę podróżną. Ludzie wokół byli spanikowani. Ja też. Ale z innego powodu niż reszta. Nie mogłam przeboleć, że mój ulubiony sweter jest mokry po praniu i w razie katastrofy przez długi czas będę musiała nosić jakiś inny.
wtorek, 15 listopada 2011
Fishtank
Bałam się, że będzie to brytyjska 'Cześć, Tereska', ale nie ma tu aż tyle przemocy i zakończenie tchnie nawet niejakim optymizmem. Katie Jarvis w roli Mii jest genialna. Już na dzień dobry ciska piaskiem w oczy, a potem bez chwili wahania utrzymuje emocje widzów w napięciu. Kiedy poznajemy jej rodzinę i sąsiadów, staje się jasne, że bez ogromnego samozaparcia z jej strony, bez jej czujności i odwagi, wydarzy się coś złego. Niejeden dramat rozgrywa się na naszych oczach, ale Mia wychodzi z każdego kryzysu mocniejsza, choć serce się kraje na myśl, jakich krzywd musi doświadczać z winy skrajnie samolubnych i niedojrzałych dorosłych.
Chloe
Atmosfera jest tu gęsta od pierwszych minut i, jak przystało na dobry thriller, w narastającym napięciu czekamy, aż nastąpi nieuniknione bum. I muszę przyznać, że do samego końca filmu to miłe uczucie niepewności się utrzymuje. Mimo że, domyśliłam się klucza do intrygi, zakończenie zaskakuje. Tyle że nie do końca pozytywnie. Bo następuje jakoś za szybko, zbyt dynamicznie. No i niestety jest zbyt proste. Tylko w amerykańskiej produkcji tak zawiła historia może się obejść bez ofiar ze strony pozytywnych bohaterów.
poniedziałek, 14 listopada 2011
Życie kanapowe
Cały dzień na kanapie. Filmy, prasa, drzemki, planszówki. Odgrzebaliśmy literkowe memory i rajd, ulubioną grę z zeszłego roku. Ale rządzi chińczyk. Mamy stałe kolory i swoje ksywy: Posępny Kosiarz, Podstępna Kosiarka i Błękitny Marzyciel. Szczęśliwie wygranym co rusz jest kto inny.
Mgła
Z powodu przeziębienia przełączyłam się na tryb nocny. Wypijam hektolitry herbaty, buszuję po necie i śledzę mgłę za oknem. Świat się kończy na Horbaczewskiego na wschodzie (no, z lekkim zarysem Astry) i na podstawówce nr 118 na zachodzie.
niedziela, 13 listopada 2011
Ptaki Polski. Atlas
Nie lada gratka dla ornitologa. Precyzyjne ilustracje, wyczerpujące opisy porównawcze i zapis fonetyczny ptasich treli.
Pożyczone od wujka Stasia. Bastek jest wniebowzięty.
Pożyczone od wujka Stasia. Bastek jest wniebowzięty.
czwartek, 10 listopada 2011
Tarta: brokuły i gorgonzola
Drugie podejście do tarty. Tym razem pełen sukces.
http://palcelizac.gazeta.pl/palcelizac/56,110783,10445280,Tarta_z_brokulami,,3.html
http://palcelizac.gazeta.pl/palcelizac/56,110783,10445280,Tarta_z_brokulami,,3.html
Habemus Papam
Zafundowaliśmy dziś sobie z Maćkiem wagary i wybraliśmy się rano do kina. Było warto. Moretti w ciepły, sympatyczny i zarazem komiczny sposób sportretował kardynałów, którzy przypominają stadko mało rozgarniętych kurek. Bo codzienność mieszkańców Watykanu nie przypomina rzeczywistości doświadczanej przez zwyczajnych śmiertelników. W swych dostojnych strojach, z prostodusznością wypisaną na twarzach nie wydają się dorosłymi ludźmi zmagającymi się z trudami zwykłego życia. Już raczej tworzą grupkę poszturchujących się przedszkolaków (abstrahując zupełnie od ich pozycji w hierarchii kościelnej). Ale to tylko zabawne tło dla właściwego problemu, którego dotyczy ten film. I to uniwersalnego, pomimo kardynalskich dekoracji.
Bowiem 'Habemus Papam' opowiada nie tyle o zachwianiu wiary, co o momencie uświadomienia sobie, że było się w życiu zbyt biernym, by nadać mu wymarzony kształt. I kiedy następuje przełom, nie ma prostej drogi odwrotu.
Na szczęście zakończenie nie rozczarowuje.
Bowiem 'Habemus Papam' opowiada nie tyle o zachwianiu wiary, co o momencie uświadomienia sobie, że było się w życiu zbyt biernym, by nadać mu wymarzony kształt. I kiedy następuje przełom, nie ma prostej drogi odwrotu.
Na szczęście zakończenie nie rozczarowuje.
środa, 9 listopada 2011
Obraz Pośmiertny
Już wieki minęły od maratonu z Marininą, a w międzyczasie ukazały się po polsku dwie kolejne pozycje. Tym razem nie przejmując się chronologią sięgnęłam po najnowszą powieść. I jak zawsze okazała się strzałem w dziesiątkę. Zagmatwana intryga, cudownie odmalowane realia Moskwy sprzed piętnastu lat i kolejne dochodzenie bardziej w stylu Colombo niż Bonda.
Pozwolę sobie na mały cytacik, który doprowadził mnie do łez: 'Wybrawszy ciemnozielonego saaba, z entuzjazmem zabrali się do poszukiwań garażu i cieszyli się, kiedy udało im się znaleźć miejsce. (...) I co najważniejsze, garaż znajdował się w odległości zaledwie dwóch przystanków autobusowych od domu Aliny! Był to nieprawdopodobny sukces!'
Jak tu nie kochać Mariny, kiedy co krok podrzuca takie perełki:)
Pozwolę sobie na mały cytacik, który doprowadził mnie do łez: 'Wybrawszy ciemnozielonego saaba, z entuzjazmem zabrali się do poszukiwań garażu i cieszyli się, kiedy udało im się znaleźć miejsce. (...) I co najważniejsze, garaż znajdował się w odległości zaledwie dwóch przystanków autobusowych od domu Aliny! Był to nieprawdopodobny sukces!'
Jak tu nie kochać Mariny, kiedy co krok podrzuca takie perełki:)
wtorek, 8 listopada 2011
Serduszko
Jako że jestem w mniejszości zainteresowanej opuszczaniem deski w toalecie, z miesiąc temu wzięłam się na sposób i zaproponowałam Babulowi, że za każdym razem, kiedy uda mu się o tej arcyważnej dla mamy czynności pamietać, będę mu zapisywała serduszko i kiedy zbierze się ich dziesięć, dostanie nagrodę. Zanim osiągnął krytyczny wynik, zapomniał o nagrodzie (uściślę: zignorował moje próby przekonania go, żeby iść do sklepu po jakąś zabawkę) i zostaliśmy z samymi serduszkami.
Rytuał toaletowy ewoluował więc i ma teraz dwa etapy: 1. anonsowanie każdemu z domowników potrzeby udania się do toalety w celu wykonania wiadomej czynności, 2. żądanie zapisania serduszka zanim jeszcze ręce zostaną wymyte.
Babcie i dziadek też już są w temacie.
A miejsce w notesie się kończy.
Rytuał toaletowy ewoluował więc i ma teraz dwa etapy: 1. anonsowanie każdemu z domowników potrzeby udania się do toalety w celu wykonania wiadomej czynności, 2. żądanie zapisania serduszka zanim jeszcze ręce zostaną wymyte.
Babcie i dziadek też już są w temacie.
A miejsce w notesie się kończy.
poniedziałek, 7 listopada 2011
niedziela, 6 listopada 2011
Gruszki z gorgonzolą
W weekendowej szkole gotowania po lazaniach nadszedł czas na tarty. Dzisiejsza smakowała najbardziej Babulowi. http://palcelizac.gazeta.pl/palcelizac/1,110783,8857511,Szkola_gotowania__Tarta_z_gruszkami_i_gorgonzola,,ga.html
Ale nie tracę nadziei, że na zimno będzie lepsza.
Ale nie tracę nadziei, że na zimno będzie lepsza.
Omlety
Opanowało nas omletowe szaleństwo. Zaczęło się w zeszłym tygodniu od przepisu z 'Palce lizać'. Przerobiliśmy wersję z twarożkiem i suszonymi pomidorami, z brokułami i serem, z szynką i i zielonym groszkiem, z ananasem i bananem. A kolejne pomysły czekają na realizację. Najfajniejsze jest jednak to, że kiedy my zasiadamy do stołu, na balkonie w tym samym czasie ptaszarnia ucztuje na całego. Chyba smakuje jej karma kupiona w sklepie zoologicznym.
I teraz na weekendowe śniadania czekamy z podwójnym utęsknieniem.
I teraz na weekendowe śniadania czekamy z podwójnym utęsknieniem.
sobota, 5 listopada 2011
Tyci ciasteczka
Wypróbowaliśmy nowe tyci foremeczki.
Niewiarygodne, ale kształt i rozmiar ciasteczek zmienia ich smak .
1Q84, cz.3
Niesamowita trylogia. Do samego końca trzyma w napięciu i niepewności, mimo że od początku tylko jedna wersja zakończenia wydaje się możliwa. Budująca historia o sile miłości. Surrealistyczny thriller. Obraz człowieka samotnego, wyalienowanego, odciętego od rodziny, nieumiejącego wejść z nikim w głębsze relacje. Barwna, ale brutalna i szczera pocztówka z Japonii. Symetryczna narracja, genialnie wykorzystany motyw lustrzanego odbicia w losach bohaterów. Ogrom cytatów z klasyki literatury europejskiej. Przepis na morderstwo doskonałe. Zabawa czasem.
To tylko zarys wrażeń i wątków wartych zgłębienia czy rozwinięcia.
I czuję, że wiele dni minie, zanim ułoży mi się to wszystko w głowie.
To tylko zarys wrażeń i wątków wartych zgłębienia czy rozwinięcia.
I czuję, że wiele dni minie, zanim ułoży mi się to wszystko w głowie.
Ślub na Ostrowie Tumskim
Byłam dziś na trzecim w tym roku ślubie. Rok 2011 wyjątkowo obrodził w te radosne uroczystości. To już siódma znajoma para zawarła związek małżeński. Statystyk nie prowadzę, ale wydaje mi się, że to rekord, bo nawet w najgorętszych weselnych okresach aż takiej obfitości sobie nie przypominam. Ceremonia odbyła się w kościele św. Piotra i św. Pawła, w którym byłam pierwszy raz w życiu. I była przepiękna. Siostra panny młodej śpiewała Ave Maria, ksiądz żartobliwie, ale i wzruszająco mówił o miłości, chórowi przygrywała gitara.
Pozwoliłam sobie na małą podróż w czasie i przejrzałam kartki z życzeniami z naszego ślubu. Nie przypuszczałam, że po latach nabiorą takiej wartości. Aż mam ochotę rozstawić je po domu. I jeszcze Maciek włączył mi naszą weselną piosenkę, 'Unchained Melody' U2. Łza się w oku kręci...
Jeszcze raz powtórzę życzenia dla państwa młodych: spełnienia w miłości!
Pozwoliłam sobie na małą podróż w czasie i przejrzałam kartki z życzeniami z naszego ślubu. Nie przypuszczałam, że po latach nabiorą takiej wartości. Aż mam ochotę rozstawić je po domu. I jeszcze Maciek włączył mi naszą weselną piosenkę, 'Unchained Melody' U2. Łza się w oku kręci...
Jeszcze raz powtórzę życzenia dla państwa młodych: spełnienia w miłości!
czwartek, 3 listopada 2011
Poranne smutki
W poniedziałek Babu narzekał, że boli go brzuszek. Oznajmił mi to dopiero w szatni, ale kiedy wyszliśmy z zamiarem powrotu do domu, zaczął brykać i biegać za gołębiami, więc jednak wykonaliśmy w tył zwrot. Uznałam to za próbę symulacji, ale nerwy miałam w strzępach. Może faktycznie wspólne weekendy nie rekompensują zbyt krótkich wieczorów w tygodniu? On został w przedszkolu, a ja z rozstrojem żołądka trafiłam do lekarza.
Wczorajsza poranna rozpacz Babula znowu wywołała u mnie wyrzuty sumienia. Niby poszło tylko o miejsce, gdzie ma schować okulary, skoro w kurtce kieszenie nie mają zamków, ale takiego płaczu to już dawno nie było. No i szlochy, że tęskni za mamą... Darowałam sobie siłkę i cały wieczór był tylko dla niego. Zaczęłam się szykować na stawienie czoła kryzysowi.
Dziś niespodzianka: pożegnaliśmy się z uśmiechem. Odetchnęłam z ulgą. Weekend już za progiem.
Wczorajsza poranna rozpacz Babula znowu wywołała u mnie wyrzuty sumienia. Niby poszło tylko o miejsce, gdzie ma schować okulary, skoro w kurtce kieszenie nie mają zamków, ale takiego płaczu to już dawno nie było. No i szlochy, że tęskni za mamą... Darowałam sobie siłkę i cały wieczór był tylko dla niego. Zaczęłam się szykować na stawienie czoła kryzysowi.
Dziś niespodzianka: pożegnaliśmy się z uśmiechem. Odetchnęłam z ulgą. Weekend już za progiem.
środa, 2 listopada 2011
wtorek, 1 listopada 2011
Pamiętam
Babcia Marysia mówiła, że mam pęcinki jak kobyłka (i to był komplement).
Babcia Stasia miała ulubione słówko: fajno. Nie słyszałam, by ktokolwiek poza nią go używał.
Dla babci Boli obiad bez dokładki się nie liczył.
Dziadka Tadeusza nie poznałam.
Dziadek Szczepan kupował nam coca-colę, którą piliśmy potem po kryjomu przed babcią.
A dziadek Jasiu miał fryzurę jak Al Pacino i potrafił śmiać się ze wszystkiego.
Babcia Stasia miała ulubione słówko: fajno. Nie słyszałam, by ktokolwiek poza nią go używał.
Dla babci Boli obiad bez dokładki się nie liczył.
Dziadka Tadeusza nie poznałam.
Dziadek Szczepan kupował nam coca-colę, którą piliśmy potem po kryjomu przed babcią.
A dziadek Jasiu miał fryzurę jak Al Pacino i potrafił śmiać się ze wszystkiego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)