wtorek, 21 stycznia 2014

Prysznic

Pamiętam pierwszą paniczną ucieczkę Rity z łazienki, kiedy niespodziewanie dla niej uruchomiłam prysznic. Wiedziałam, że kąpiel niekoniecznie przypadnie jej do gustu i przezornie zostawiłam uchylone drzwi. Potem sytuacja powtórzyła się kilka razy. Ale Rituś łatwo się nie poddaje. Co wieczór dłużej zostawała ze mną w łazience. Co rano pomagała przy myciu zębów i instalowaniu kontaktów. Asystowała przy każdym praniu, szorowaniu rąk i myciu lustra. Aż doszłyśmy do tego, że kiedy biorę prysznic, moja koteczka stoi na krawędzi wanny i zagląda do mnie zza zasłonki. A jeśli strumień wody niechcący zostanie skierowany w jej stronę, brawurowo przesiada się na umywalkę i, niezrażona kłębami pary,  do samego końca przygląda się moim poczynaniom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz