piątek, 13 czerwca 2014

O kotach

Kto by pomyślał, że z takim przejęciem będę czytała książkę, której bohaterami są tylko koty! Lektura ta w moim odczuciu może być jednak nieco trudna do przełknięcia dla osób niezwiązanych emocjonalnie z jakimkolwiek czworonogiem. Natomiast opiekunów zwierząt niechybnie zachwyci. Szara i czarna kotka mieszkają pod jednym dachem i różnią się od siebie jak dzień od nocy. Potem na scenę wkraczają dziarskim krokiem kolejne futrzaste postaci. A każda tak drobiazgowo opisana, scharakteryzowana. Szorstka czułość, z jaką Lessing o nich opowiada, przywodzi na myśl koci języczek. Autorka dostrzega ich urodę i wdzięk, wystrzegając się przy tym infantylnego szczebiotu.  Obszernie rozwodzi się nad codziennymi zajęciami, analizuje każdy gest i krok, które zastępują słowa w dialogu między kotami i otoczeniem. Mimochodem niejako staje się podglądaczką, która zafascynowana światem, w którym tylko chwilami wypada wyjść z roli biernego widza i napełnić miskę lub pogłaskać pupila, hojnie szafuje interpretacjami kocich poczynań. I tego mi było trzeba, by skończyć z zakłopotaniem, kiedy się czasem zagalopuję z tłumaczeniem, co Rita miała na myśli robiąc to czy tamto. Od tej pory bez skrupułów będę się doszukiwała drugiego dna w każdym jej miauknięciu i radośnie obwieszczała je światu:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz