sobota, 28 czerwca 2014
Pokój
Z ogromnym wahaniem sięgnęłam po tę książkę, bo 'Pokój' opowiada historię porwanej przez psychopatę studentki, która w niewoli rodzi i wychowuje dziecko. Szopa, w której pozostają zamknięci, jest całym światem tej dwójki. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to piekło na ziemi. Bałam się, że będzie to opowieść o okrucieństwie i cierpieniu. Ale zaciekawił mnie fakt, że narratorem jest pięciolatek. Oraz notatka na obwolucie, że matka potrafiła na kilku metrach kwadratowych zapewnić mu szczęśliwe dzieciństwo. Pierwsze dwa rozdziały czytałam w napięciu oczekując tragedii. A tymczasem akcja rozwinęła się w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. Dwójce bohaterów udało się uciec. Nie było to łatwe, ale największym wyzwaniem okazało się zderzenie ze światem zewnętrznym. Nie będę się wdawać w szczegóły, żeby nie popsuć nikomu przyjemności lektury, ale zapewniam, że książka warta jest jest uwagi. Podobnych historii zdarzyło się wiele naprawdę. Sposób, w jaki zostały one przedstawione w mediach, opierał się na taniej sensacji, wyliczaniu aktów przemocy, zerowym uszanowaniu prawa do prywatności dla osób, które dotknęła tragedia. W książce Donoghue uwaga została przeniesiona na życie wewnętrzne bohaterów. O porywaczu dowiadujemy się niewiele, tyle, ile jest konieczne dla odmalowania obrazu sytuacji, i nic więcej. Zamiast tego podążamy za tokiem myśli bohaterów. Ich oczyma patrzymy na świat. Najpierw na mikrokosmos zamkniętych czterech ścian, potem na wszystko to, co dla matki wydawało się już na zawsze utracone, a dla jej syna jest absolutną, intrygującą, ale i irytującą nowością. I dociera do nas, że dla tej dzielnej kobiety ucieczka z niewoli to nie koniec walki o siebie i dziecko, lecz kolejna runda starcia, z zupełnie nowy, nieprzewidywalnymi regułami gry.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz