środa, 9 października 2013
Melinda i Melinda
Tak tam sobie błahostka, ale przyjemnie się ogląda, nie powiem. Grupa znajomych, kobieta po przejściach, romanse, rozwody, zauroczenia, przetasowania. Z jednej strony - samo życie, z drugiej aż strach uwierzyć, że mogłoby to się tak gładko i bezboleśnie odbywać. Może nowojorski mikroklimat łagodzi cierpienie po każdej miłosnej roszadzie, może Allen nawet jeśli uprzedza, że opowie historię tragiczną, nabija nas w butelkę. Czy też tylko ja jako naturalne, konsekwentne i jedyne możliwe zakończenie wątku z Melindą, po raz drugi zdradzoną przez kochanka, przewiduję kolejną egzekucję wiarołomnego lowelasa?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz