Babu powalił mnie na kolana: drugi raz na lodowisku i porzucił pingwina oraz bandę i brawurowo ruszył przed siebie. Upadków było bez liku, ale z uśmiechem na ustach i bez wołania o pomoc wracał do pionu, po czym podejmował kolejne próby samodzielnej jazdy. Uskrzydlona jego determinacją już czekam na kolejny czwartek:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz