czwartek, 24 października 2013
Snabba Cash
Joel Kinnaman to mój najnowszy idol. Gdyby nie jego nazwisko w czołówce, pewnie bym tego filmu nie obejrzała. Nie, żebym mogła szczególnie wiele na tym stracić, ale 'Szybki cash' to całkiem przyzwoita produkcja. I kolejny dowód na to, że kinu szwedzkiemu powinnam poświęcić zdecydowanie więcej uwagi. Tym, co mnie szczególnie w nim pociąga, jest tempo narracji. Film sensacyjny, wartka akcja, a mimo to ujęcia są długie, tło psychologiczne odmalowane, dialogi nie rażą banałem. Bardzo specyficzny i zaskakująco pociągający klimat. Zwłaszcza, jeśli już się nawykło (lub zraziło, hehe) do hollywoodzkiego stylu. Do mnie to trafia. Także przy najbliższej okazji obejrzę część drugą i trzecią. A jeśli się uda, to nawet do kina na to pójdę, a co, jak szaleć, to szaleć. Skandynawia rządzi, co tu kryć;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz