środa, 29 października 2014

Historia pewnego statku

Seria 'Czytam sobie' nadal razem z nami. Obiecałam Babusiowi, że jak sam za jednym zamachem przeczyta książkę o Titanicu, zafunduję mu głośną lekturę w moim wykonaniu kolejnej pozycji z serii. Trochę nam to zajęło, bo co obrazek, to dylemat do roztrząsania przez kilka minut. Dlaczego kapitan ma taką wypasioną kajutę, a majtkowie muszą się cisnąć w klitce we dwóch? Jak to możliwe, że nie przygotowano wystarczającej ilości szalup ratunkowych? Skąd pomysł, że tak ogromny statek będzie na tyle zwrotny, żeby wyminąć górę lodową? I tak dalej. A pod koniec załamanie, bo tatuś Ewy, bohaterki opowieści, pewnie zginął. Łkając dobrnął jednak Sebuś do końca i zapowiedział, że więcej tej smutnej książki czytać nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz