niedziela, 5 października 2014

Szokujące fakty z życia reportera

Już sam tytuł tej pozycji jest dla mnie mało zachęcający. Ale polecił ją Orliński na łamach Wyborczej, nie pamiętam przy jakiej okazji, jednak tak skutecznie to zrobił, że nabyłam ją od razu. Początkowo czytanie tej książki szło mi jak po grudzie. Styl autora, tłumaczenie, a może jedno i drugie nie trafiały mi do przekonania, a nawet drażniły. Ale po kilkudziesięciu stronach to wszystko przestało się liczyć. Wyszło na jaw, jaką jestem ignorantką i jak wielu aspektów otaczającego mnie świata nie rozumiem. Częściowo przez manipulację mediów, ale przecież w głębi duszy wiem, że głównie dlatego, że podawane mi informacje przyjmuję bezkrytycznie, nie weryfikując faktów. Pocieszeniem nie jest, że cały świat podlega temu samemu otępiającemu procesowi, ale to, że teraz chociaż rozumiem, z jakimi mechanizmami na co dzień mamy do czynienia. Oraz fakt, że choć stoję na z miejsca przegranej pozycji, to wiem, że w gruncie rzeczy nic nie wiem.
Luyendijk jako korespondent trafił do Egiptu. Tam dokonał pierwszego ze swoich największych życiowych odkryć: jak faktycznie działają agencje prasowe, jak powstają relacje z miejsc zdarzeń, jakie możliwości mają najbardziej nawet uczciwi reporterzy i dziennikarze, a także, czego oczekują od nich pracodawcy oraz zachodni czytelnicy czy widzowie serwisów informacyjnych.
A potem, przy niewielkiej zmianie perspektywy patrzenia na świat, seria 'szokujących faktów' potoczyła się lawinowo. Z jego relacji dowiemy się więcej o dyktaturach na Bliskim Wschodzie niż przez lata oglądania telewizji czy śledzenia prasy. Zrozumiemy, czy jest wojna medialna. Przelejemy cześć sympatii z Izraela na Palestynę. Co więcej, zaczniemy Palestynie kibicować. Odechce nam się włączać wiadomości. A przede wszystkim zadamy sobie pytanie, czy śledzenie newsów ma jakikolwiek sens i czy nie lepiej sięgnąć po książkę reportażową.
Bo może lepiej rozumieć choć wycinek świata niż ulegać złudzeniu bycia na bieżąco ze wszystkim.
Lektura wywołała u mnie ogromne emocje. Polecam ją ze wszystkich sił.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz