poniedziałek, 25 lutego 2013

Argo

Amerykanie lubują się w opartych na faktach opowieściach o CIA. I trzeba przyznać, że ta nie dość, że jest świetna, to jeszcze została rewelacyjnie opowiedziana. Do ostatniej sceny siedziałam wbita w fotel. Słowem: Ben Affleck zaskakujący do potęgi. Bowiem nie tylko wyreżyserował ten film, ale też zagrał w nim główną rolę. I to zagrał nieźle. Może dlatego, że zgodnie ze scenariuszem miał głównie zachowywać maksymalne opanowanie i kamienna twarz pokerzysty była oczywistym wyborem. Cóż, fanką Bena nie jestem, niemniej jednak w tym wypadku nie można się do niego przyczepić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz