czwartek, 11 września 2014

Krem dyniowo-cukinowy

Pobliski warzywniak przyciąga mnie w ostatnich tygodniach z magiczną siłą. Podobnie dzieje się wiosną, ale jesień poza oszałamiającą feerią barw oferuje również szaleństwo zapachowe. Skuszona wonią jabłek zatrzymuję się przy straganie i w amoku nabywam co popadnie. I dopiero w domu zadaję sobie pytanie, co z tymi kilogramami owoców i warzyw począć.

Taka na przykład cukinia. Uwielbiam ją. Ale niewiele potrafię z niej wyczarować (bom leniwa, powiedzmy sobie wprost). Próbowałam usmażyć placuszki. Ze średnim póki co rezultatem. Zjadliwe, nawet aromatyczne, ale dalekie od wymarzonego ideału. Albo dynia, kupowana co roku ze względu na swą urodę i absolutnie pozbawiona dla mnie smaku, toteż traktowana jako sezonowa dekoracja.

I jak to w życiu bywa, przełom nadchodzi niespodziewanie. Przepis zasłyszany w pracy w kuchni, spisany niedbale, bo bez odnotowanych proporcji, na karteluszku, który potem przypadkowo w odpowiednim momencie trafia w nasze ręce. I tak powstaje przebój jesieni. Zupa krem. Maciek z miejsca się nią zachwycił, więc skwapliwie ponowiłam próbę.

Na wyłożonej folią aluminiową blaszce układam pokrojone: cukinię, dynię, cebulę, pomidory lima oraz obrany czosnek. Ilość i proporcje dowolne. Ja wciskam tyle, ile mam lub ile się zmieści. Potem piekarnik. Wczoraj było to około 40 minut w 180 stopniach. Kiedy warzywa są naprawdę miękkie (albo zapach dochodzący z kuchni odbiera nam zmysły), obieramy pomidory ze skórki, przerzucamy wszystko do garnka i rozdrabniamy blenderem. Taki gęsty krem jest  świetny na krakersie lub bagietce, zwłaszcza, jeśli dorzucimy koperku. Można też dodać rosołu. Lub wywaru z kostki rosołowej dla mniej wybrednych. Spory kubek załatwia sprawę. Zupa gotowa.

Baza jest ciągle ta sama, zmieniamy tylko dodatki: grzanki i koperek, cheddar i słonecznik, bazylia i pestki dyni. I za każdym razem wydaje mi się, że właśnie to połączenie jest najlepsze, które akurat mam na talerzu.



P.S. Uprzedzam pytania o sól i pieprz - wczoraj dopiero zorientowałam się, że w ogóle ich nie dodaję. Ale co kto lubi, wiadomo:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz