Pierwszy dzień w szkole. Okoliczności przyrody pozwoliły na dłuższe spanie, więc dziś nie będzie świetlicy, tylko prosto do klasy na lekcje.
W szatni na progu pani dyrektor, a dalej siwy dym.
Do sali docieramy jednak grubo przed dzwonkiem. Kilkoro dzieci już siedzi w ławkach. Sebi dołącza do grupki chłopaków i z miejsca zaczyna się oglądnie piórników. Gapię się na nich rozanielonym wzrokiem.
Raptem podchodzi do mnie mama Szymona, z którą plotkowałam wczoraj na gali rozpoczęcia roku. I mówi, że impreza będzie piętnastego listopada. Motyw cygański. Zatyka mnie, bo nie mam pojęcia o co chodzi. No jak to, przecież, że o zuchy. I zabawy organizowane dla ich rodziców. Wczoraj się umówiłyśmy.
Tak więc postanowione, Sebiego zapisujemy do zuchów. Choćby po to, żebyśmy z Maćkiem mogli pójść na cygańską imprezę.
Fajna ta szkoła:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz