piątek, 26 września 2014

The Fault in Our Stars

Film był reklamowany jako romans XXI wieku. I pewnie dlatego przegrał z innymi pozycjami w ubiegłym roku, bo obejrzałam go dopiero teraz w domowych pieleszach. Ale może i dobrze, że tak wyszło. Płakałam bowiem na nim jak bóbr. A nie jest to ckliwa opowiastka obliczona na tanie wzruszenia, ale wciągająca i przyzwoicie opowiedziana historia miłości dwojga młodych ludzi oraz obraz rodziny, która zmuszona do ułożenia sobie życia z rakiem, skupia się nie tylko na walce z chorobą, ale przede wszystkim na najpiękniejszym wykorzystaniu danego jej czasu. Poruszający i mądry film. Szczerze polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz