Po tym, jak spróbowałam najlepszej na świecie pizzy mojego brata, chodziło za mną już tylko jedno: kupić semolinę i wypróbować nowy przepis. I tak oto dokonało się. Sobota okazała się dniem dziecka na całego. Całe popołudnie i wieczór przy puzzlach i pizzy. Której, gwoli ścisłości, w moim wykonaniu daleko do ideału. Ale że poleconej przez specjalistę mąki mam ponad dwa kilo, a Babu aż się rwie do zagniatania ciasta - czerwiec upłynie nam na kulinarnym samodoskonaleniu się:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz