Lektura klasy pierwszej. Klasyka: Konopnicka. Czytamy razem, bo składnia, gramatyka i leksyka tegoż wiekopomnego dzieła przerastają możliwości przeciętnego ośmiolatka. Jego rodzice niejednokrotnie w osłupieniu wertują słownik. Ktoś nie wierzy? Tarnie, krobeczka i sajeta na rozgrzewkę. A dla bardziej zawziętych mała próbka tekstu:
'A czy jakie zamówienie?...
Szuka Janek, co ma siły,
A tu - żeby na nasienie!
Tak jagódki się pokryły.'
Zaczynam rozumieć zniechęcenie młodocianych do lektur szkolnych. Babu póki co czyta wszystko ochoczo, ale nie ukrywajmy, podsycamy ten płomienny entuzjazm, jak możemy. W którymś jednak momencie skończy się głośne czytanie pod czujnym okiem rodzica i nie wiem, czy starczy memu dziecku zapału, by samodzielnie z dotychczasowym zaangażowaniem brnąć przez takie starocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz