![](http://2.bp.blogspot.com/-sxsUJgqTDq4/UU12N-UjD9I/AAAAAAAAipo/AoWqwjrWZos/s200/swiat-zagadek-100-zagadek-dla-najmloszych.jpg)
niedziela, 24 marca 2013
100 zagadek
![](http://2.bp.blogspot.com/-sxsUJgqTDq4/UU12N-UjD9I/AAAAAAAAipo/AoWqwjrWZos/s200/swiat-zagadek-100-zagadek-dla-najmloszych.jpg)
sobota, 23 marca 2013
Flight
![](http://1.bp.blogspot.com/-lmx4iPG6ATs/USHrtSJvXDI/AAAAAAAAigo/a0XKGyYVtIc/s200/flight.jpg)
Wojna!
Gołębie tej zimy (data i fakt, że dziś świeci słońce, nie zmydli mi oczu; wiosna będzie, kiedy schowam grubą kurtkę do szafy) doprowadzają mnie do szału. Z niezrozumiałych dla mnie powodów upatrzyły sobie właśnie nasz balkon i maniacko próbują zamienić go w swoje obesrane królestwo. Już zresztą pal licho te wszechobecne odchody, ale rozgrzebywanie moich świętych cebulek i zadeptywanie pierwszych kiełków! Co to, to nie! I nie szkodzi, że nie pamiętam, co tam jesienią wetknęłam. Tak czekałam na te pierwsze wiosenne balkonowe piękności, a te obstajruchy mi je prawie co do jednego wytłukły. Tak więc wzięłam się na sposób i całe koryto na kwiaty obstawiłam obróconymi do góry dnem donicami. Wygląda to obłędnie, jakby kosmiczne strusie w równym rządku złożyły tu jaja. Ale jak na razie działa. A jeśli będzie trzeba, dokupię doniczek i będę patrzeć na nie do maja! A co! Wojna!
piątek, 22 marca 2013
Casablanca
Nie umiem zliczyć, ile razy ogladaliśmy ‘Casablancę’, ale kiedy usłyszeliśmy, że pojawi się w kinie, nie mieliśmy wątpliwości, że trzeba tam być. Zwłaszcza, że Gutkowy Helios to miejsce, które w kilka godzin potrafi naładować pozytywną energią. Tym razem również kłębił się tam tłum ludzi w każdym wieku, bo poza seansami można było załapać się na targi rękodzieła. A tuż przed wyświetleniem filmu powitała nas pani prowadząca sekcję dla seniorów, wyjaśniła, że to trzecie już spotkanie sekty chusteczkowej i zaprosiła do zapoznania się z sąsiadami, żeby nie czuć skrępowania łkaniem przy obcych. Słowem, było super. Rezerwujemy kolejne soboty na wzruszajace historie. I obstawiamy, jakie jeszcze tytuły pojawią się w tym cyklu.
wtorek, 19 marca 2013
Public Enemies
![](http://4.bp.blogspot.com/-mmNz6ynBfUk/UTu8kdSGFNI/AAAAAAAAink/LFDTHU1HpiM/s1600/public+enemies.jpg)
piątek, 15 marca 2013
Tarta z porami
ciasto:
200g mąki, 1 jajko, 100g masła, szczypta soli
(lub gotowe ciasto francuskie)
na wierzchu:
3 duże pory, 2 łyżki oleju, 1 szklanka śmietany 18%, 3 jajka, 100-200 dag sera (żółtego, mozzarelli, słowem, pełna dowolność), sól, pieprz, gałka muszkatołowa (lub co tam lubimy)
Po znalezieniu trzech przepisów przetestowałam ją dwa razy, nigdy jednak nie stosując się do żadnego z nich co do słowa. Zasadnicza różnica sprowadza się do tego, że można użyć gotowego ciasta francuskiego (wtedy w prostokątnym naczyciu rozwija się ciasto razem z papierem) albo zagnieść ciasto kruche własnoręcznie. Przy tej opcji dochodzi godzina na chłodzenie ciasta w lodówce.
Farsz robi się bajecznie prosto. Białe częsci porów kroimy na dwucentymetrowe krążki (węższe mogą się łatwo zamienić w mamałygę), dusimy 10 minut na oleju i studzimy. Zimne wykładamy na ciasto. Jajka mieszamy ze śmietaną, doprawiamy czym chcemy i wylewamy na pory.
Ser możemy zetrzeć i dodać do masy jajecznej albo rozdrobnić i ułożyć na wierzchu. Próbowałam z mozzarellą i liliputem. Oba wydają mi się za mało wyraziste i następnym razem bardziej poszaleję.
Pieczemy 40 minut w 180 stopniach.
Smakuje na ciepło i na zimno, a co najważniejsze: przepięknie pachnie.
czwartek, 14 marca 2013
Japoński wachlarz. Powroty
![](http://3.bp.blogspot.com/-XHSn82CjhSk/USYMBW8f7uI/AAAAAAAAij0/hEWcbPAHJzU/s200/japonski+wachlarz.jpg)
Balsam na duszę
Horoskop z Metra zapowiedział mi na dziś jakieś super miłe wydarzenie. No i stało się.
Leniwy wieczór, polegujemy sobie z Bastkiem w sypialni. Trochę za bardzo jak na późną godzinę (i moje możliwości, bo padam z nóg) rozpiera go energia, więc z głupia frant proponuję mu, żeby mi poczytał co jest napisane na tubkach od kremów do rąk i stóp. I okazuje się, że moje dziecko naprawdę umie czytać! Śmieję się więc na cały głos, a on zachęcony moją niekłamaną radością z zapałem studiuje napisy na pięciu opakowaniach. A kiedy przy zasypianiu mówię mu, że muszę to odnotować na blogu, radzi mi, żebym po przecinku wymieniła wszystkie słowa, które udało mu się przeczytać. Od dziś co wieczór jestem gotowa się razem z nim 'balsamować':)
Leniwy wieczór, polegujemy sobie z Bastkiem w sypialni. Trochę za bardzo jak na późną godzinę (i moje możliwości, bo padam z nóg) rozpiera go energia, więc z głupia frant proponuję mu, żeby mi poczytał co jest napisane na tubkach od kremów do rąk i stóp. I okazuje się, że moje dziecko naprawdę umie czytać! Śmieję się więc na cały głos, a on zachęcony moją niekłamaną radością z zapałem studiuje napisy na pięciu opakowaniach. A kiedy przy zasypianiu mówię mu, że muszę to odnotować na blogu, radzi mi, żebym po przecinku wymieniła wszystkie słowa, które udało mu się przeczytać. Od dziś co wieczór jestem gotowa się razem z nim 'balsamować':)
wtorek, 12 marca 2013
Kalambury
![](http://4.bp.blogspot.com/-jcYB6Jd1u_U/UTJxrP7gOfI/AAAAAAAAimQ/9j0srPWcuQQ/s200/kalambury.jpg)
Inglourious Basterds
poniedziałek, 11 marca 2013
Star Trek
Chcieliśmy obejrzeć baśń o królowej śniegu, ale okazała się nie zdobycia, więc musieliśmy zaproponować Bastkowi coś ekstra. Nie ma jak kosmiczne starcie. Z niejakim zażenowaniem przyznaję, że startrekowy serial oglądałam kiedyś ze szczerym zaangażowaniem. To były czasy. A w maju do kin wchodzi druga część filmu, więc niewykluczone, że to nie koniec naszej międzygalaktycznej przygody;)
Tarte aux pommes
Mieliśmy chrapkę na tartę z wiśniami, ale komu by się chciało wychodzić z domu po brakujące (a kluczowe) składniki, kiedy akurat pada deszcz, więc postanowiłam wykorzystać, co mamy pod ręką. Tym razem już nie przekopywałam się przez stosy czasopism, ale zasiadłam do komputera. Zainspirował mnie przepis na tartę z jabłkami z Kotlet.TV, ale trochę go zmodyfikowałam.
ciasto:
20 dag mąki, 10 dag masła, 1 łyżka cukru pudru, opakowanie cukru wanilinowego, 1 jajko
na wierzchu:
2 obrane i pokrojone na plasterki jabłka, spora garść sparzonych rodzynków i tyle samo posiekanych orzechów włoskich
sos:
2 jajka, mały kubek śmietany 18%, kopiata łyżka mąki, taka sama cynamonu, 4 łyżki cukru pudru
Ciasto po schłodzeniu wałkujemy, mościmy w foremce, podpiekamy z grochem na wierzchu 10 minut w 200 stopniach. Potem układamy jabłka, orzechy, rodzynki i polewamy sosem. I na 30 minut do piekarnika ustawionego na 180 stopni.
niedziela, 10 marca 2013
Kręci mnie Mads Mikkelsen
![](http://2.bp.blogspot.com/-kVN7PjjEZQ8/UTtrZOEaL_I/AAAAAAAAinI/sOEMVZydM5U/s1600/kreci-mnie-mads-mikkelsen.jpg)
Ferdynand Wspaniały
![](http://4.bp.blogspot.com/-HhgnhtPapiE/UTtrLni-hbI/AAAAAAAAinA/QrdZSec2lmM/s200/ferdynand+wspanialy.jpg)
sobota, 9 marca 2013
Rybki
- Mamo, chiałbym mieć zwierzątko.
- Naprawdę? Jakie?
- Rybki... - już mi staje przed oczyma kula z welonką, kiedy Babu dochodzi do puenty - węgorze elektryczne!
- Naprawdę? Jakie?
- Rybki... - już mi staje przed oczyma kula z welonką, kiedy Babu dochodzi do puenty - węgorze elektryczne!
niedziela, 3 marca 2013
Hitchcock
![](http://2.bp.blogspot.com/-yOzxSXTp8H8/UQV6mM8oA8I/AAAAAAAAiIU/qmwTBddZzog/s200/hitchcock.jpg)
Albert Nobbs
Genialna jak zawsze Glenn Close jako kobieta udająca przez większą część życia mężczyznę, by uczciwie zarobić na utrzymanie w XIX-wiecznej Irlandii. Historia słodko-gorzka, opowiedziana niezwykle subtelnie, podszyta bledziutkim i nieco sztywnym, pasującym do wymuszonego i niepewnego uśmiechu Alberta, humorem. Najbardziej podobało mi się zakończenie, wiarygodne (chytruska znajduje pieniądze, panna zostaje sama z dzieckiem), ironiczne (uciułana fortunka idzie na odmalowanie hotelu), a jednocześnie dające nadzieję (pobratymca kelnera Nobbsa, malarz Page, ma w końcu w życiu większego farta i jemu z pewnością uda się zrealizować plany przyjaciela). Kino dla miłośników 'Okruchów dnia' czy 'Placu Waszyngtona'.
piątek, 1 marca 2013
Różowo-zielone conchigliette piccole
Na fali porządków dogrzebałam się do odkładanych na lepsze czasy przepisów wynajdowanych w czasopismach. Niektóre z miejsca zawładnęły moją wyobraźnią. Na pierwszy ogień poszedł, oczywiście, makaron. Pierwsze podejście wypadło lepiej niż pomyślnie. Tak więc w marcu weekendowi goście będą mogli odpocząć od lazanii:)
Uproszczona wersja oryginalnego przepisu Jamiego Olivera.
30 dag makaronu muszelki
10 plasterków boczku
30 dag mrożonego groszku
3 łyżki startego parmezanu, cheddara lub starego olędera
2 łyżki śmietany
3 łyżki oliwy
2 łyżki masła
sól, pierz
Makaron gotujemy al dente. Na dużej patelni lub w rondlu topimy na oliwie i maśle pokrojony w wąskie paseczki boczek. Kiedy jest już chrupiący, dosypujemy groszek i mieszamy. Po 2 minutach dodajemy śmietanę, solimy, pieprzymy, mieszamy. Wsypujemy makaron i starty ser, mieszamy i gotowe.
Fracture
![](http://3.bp.blogspot.com/-wQ3dMqmxRRM/USHrs1Z40fI/AAAAAAAAigg/2lFyRgo9gIg/s200/Fracture.jpg)
Subskrybuj:
Posty (Atom)