Flight
Szalenie podobał mi się ten film, chociaż przez chwilę obawiałam się, czy aby cała akcja nie będzie się rozgrywała w chmurach. I film tym samym nie okaże się bardziej katastroficzny niż dramatyczny. Ale szczęśliwie Denzel dość szybko wylądował i mogliśmy przejść do rzeczy, czyli do śledzenia jakże zmiennej oceny jego bohaterskich dokonań. Całą historię można podsumować w jednym zdaniu: kapitan będący pod wplywem alkoholu i narkotyków cudem ratuje życie niemal wszystkich pasażerow pechowego lotu. Jednak kiedy pierwsza euforia mija, zaczynają padać pod jego adresem poważne oskarżenia. Dalszy opis wypadnie banalnie, główny bohater musi bowiem zrewidować swe życiowe wybory. A kibicować mu można na wiele sposobów. Ja z jednej strony miałam nadzieję, że zerwie z nałogiem, a z drugiej trzymałam kciuki, żeby w ostatecznym momencie jednak stanął na nogi (co w jego przypadku sprowadzało się do wciągnięcia kilku kresek po pijackim rozpasaniu). Jak się skończyło, nie powiem, bo mam nadzieję, że zapomnę zanim znowu przyjdzie mi 'Lot' obejrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz