Książkę tę pokochałam od pierwszego obejrzenia, tak cudowne są w niej ilustracje. Pretekst, by ją zabrać do domu, znalazłam bez problemu: oficjalnie nabyłam ją z okazji Bastkowego przyjęcia urodzinowego, coby mieć czym zająć rozbrykane towarzystwo w chwili kryzysu. Szału nie było, ale na chwilę usiedli. A potem zagadki odeszły w zapomnienie. Do czasu. Od kilku dni są bowiem bardzo na topie. Większość jest banalnie prosta, ale kilka z nich zagina całą rodzinę. Mały przykład, sparafrazowany, by praw autorkich nie naruszyć: co to za port, do którego wpływają pieniądze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz