sobota, 11 maja 2013

Jo

Punkt wyjścia jest mało oryginalny. Tytułowy bohater to nadużywający alkoholu glina po przejściach, którego życie rodzinne/miłosne/społeczne pozostawia wiele do życzenia. Zagadki kryminalne trzymają przyzwoity poziom, jednak nieschematycznych zwrotów akcji nie ma co oczekiwać. Ale z dwóch powodów oglądałam odcinek za odcinkiem: po pierwsze Paryż jest tu mroczny, deszczowy i depresyjny, co jest bardzo miłą odmianą dla jego obiegowego  przesłodzonego wizerunku. (Żadna to perwersja. 'Midsomer Murders' lubiłam między innymi ze względu na przewidywalną pogodę kreującą atmosferę wszystkich serii.) A po drugie raz po raz na ekranie pojawiały się postaci znajome z mojego ulubionego brytyjskiego serialu 'Mistresses'.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz