Ostatnio bawimy się regularnie w lekarza, przychodnię, karetkę itp.
Kiedy byłam rannym stegozaurem, pan doktor zaprezentował mi swoje medyczne zaplecze: dwie strzelby, sześć granatów, dwie miny i sama już nie pamiętam, co jeszcze, a wszystko ze środkiem usypiającym, żeby ogłuszyć pacjenta, zanim przy użyciu jednego z dwóch (marnych na tym tle) skalpeli przystąpi się do operacji. Niezły arsenał jak na weterynarza. Nawet prehistorycznego:)
Dziś dla odmiany wezwałam służby medyczne do złamanej ręki i wstrząśnienia mózgu. A pan doktor Babu pyta:
- Wystarczy plasterek? Czy jest gorzej?
Po czym:
- A jak u pani z oddechem? Zatrzymuje się? Ale stara się pani nie zemdleć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz