piątek, 14 lutego 2014

Her

Film pod każdym możliwym względem rewelacyjny. Theodore żyje w świecie, który jest bardzo optymistyczną wersją niedalekiej przyszłości. Satysfakcjonująca, kreatywna praca, funkcjonalne, estetycznie wysmakowane, kojące zmysły otoczenie, zarówno we wnętrzach, jak i w przestrzeni miejskiej, kulturalni i przyjaźnie nastawieni ludzie na każdym kroku. I wielka pustka w życiu, bo nie ma z kim porozmawiać, pośmiać się, podzielić myślami. Lukę tę wypełnia głos systemu operacyjnego, który wbrew pozorom nie jest li i jedynie aplikacją, ale ciekawą, rozwijającą się osobowością, w której można się zakochać. I której odejście rani tak samo mocno, jak utrata bliskości z drugim człowiekiem. 'Ona' jest bowiem filmem całkiem serio stawiającym pytanie o definicję miłości. Pięknie i wzruszająco opowiada o potrzebie bliskości, porozumieniu dusz i magii zafascynowania drugą osobą. Pod koniec szlochałam bez opamiętania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz