wtorek, 30 kwietnia 2013
Rozstanie
Nie zdążyłam na ten film, kiedy gościł w kinach, a było o nim głośno i plułam sobie w brodę, że nie umiałam się w porę zorganizować. Więc przy pierwszej nadarzającej się okazji nadrobiłam zaległości. Na szczęście, bo to świetna rzecz o manipulacji, która niezależnie od tego, w jakie kulturowe łaszki się przebierze, opiera się zawsze na tych samych zasadach. Wiele się tu dzieje, małżonkowie nie mogą na siebie nawzajem patrzeć, opiekunka zatrudniona do opieki nad chorym dziadkiem, wdaje się w ostrą wymianę zmian z pracodawcą, jej sytuacja domowa również jest skomplikowana, a kiedy na skutek nieszczęśliwego wypadku traci ciążę, zaczyna się prawdziwa szarpanina. Raz po raz wszyscy spotykają się w sądzie. Krzyczą na siebie, a jednocześnie są głusi na to argumenty innych. Kłamią, próbując ugrać coś dla siebie, w poważaniu mając racje pozostałych. Każdy szamoce się w ciasnej klatce własnego strachu, zniechęcenia, niemocy. A między nimi znajduje się nastolatka, o której łatwo zapomnieć. Aż do ostatniej sceny, kiedy jej rodzice ostatecznie przypierają ją do muru i każą wybierać, z kim zostanie. Tego się, oczywiście, nie dowiemy i zostaniemy w zawieszeniu i gęstej, pełnej wzajemnej niechęci ciszy, jaka rozciąga się między siedzącymi w poczekalni sądu już prawie ex-małżonkami.
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Elmer. Wielka księga przygód
Elmer nadal na topie. 'Wielka księga przygód' składa się z czterech opowieści, co przy ostatnim zapotrzebowaniu na książkowe wieczorynki okazuje się porcją na jeden raz. Ale bajeczne ilustracje niezmiennie urzekają nie tylko mnie - Bastek też chętnie przegląda je sobie w wolnych od dzikiej zabawy chwilach. W tym tomie największy nasz entuzjazm wywołały drzewa parówkowe, z których Elmer zrywał owoce, aby zanieść je dziadkowi. Kto nie wie, o czym mówię, niech pędzi do księgarni czy biblioteki! Tego nie można przegapić:)
Red
W niedzielę późnym wieczorem trudno mi zwykle się zebrać do pójścia do łóżka, bo za wszelką cenę staram się wykorzystać każdą minutę i tym samym przedłużyć uciekający weekend. Kiedy już potykając się o własne kapcie padam na nos, zawsze pozostaje ostatnia deska ratunku - obejrzenie filmu. Nie może to być jednak nic zbyt skomplikowanego czy wymagającego, bo tempo kojarzenia faktów bliskie jest zera, a jednocześnie wyraźnie zarysowuje się tendencja do przysypiania. Najlepiej więc kino akcji. Taki "RED' na przykład. Sztampowo, ale sympatycznie. Obsada wyborowa. Intryga odpowiadająca moim skromnym o późnej porze możliwościom. Ale w innych okolicznościach nie polecam:)
niedziela, 28 kwietnia 2013
Polowanie
Zapadający w pamięć film, który powinni obejrzeć wszyscy pracownicy służb socjalnych oraz każdy rodzic. Wiem, że niewykonalne, ale ta historia naprawdę warta jest uwagi. Opowiada o mężczyźnie, który z dnia na dzień traci całe zaufanie, jakim darzyła go społeczność, w której żył, i z ulubionego wychowawcy dzieci i zaufanego przyjaciela, zmienia się w odrażające monstrum, które trzeba zaszczuć. A wszystko za sprawą kilku wypowiedzianych przez przedszkolaka w złości (smutku?) słów. Z których, warto dodać, dziewczynka kilka razy próbowała się wycofać, by wyjaśnić, o co jej naprawdę chodziło. Ale na to było już za późno, bo lawina ruszyła. I z jednej strony mamy człowieka, którego życie zawaliło się bez jego winy i udziału. Z drugiej zaś możemy krok po kroku przyjrzeć się mechanizmowi owczego pędu, kiedy obsesyjny lęk przed możliwym zaniedbaniem, zaniechaniem podjęcia właściwych kroków w obliczu skrzywdzenia dziecka, oraz przyjęcie za pewnik, że musiało się coś złego wydarzyć, skoro maluch tak czy inaczej o tym wspomniał, bez zadania sobie trudu zbadania wszystkich okoliczności i wsłuchania się w to, co i jak przedszkolak opowiada, prowadzi do epidemii nienawiści. Można się tylko cieszyć, że ludzie tak zdecydowanie odrzucają jednostki niebezpieczne dla najmłodszych. Ale co ze zrujnowanym życiem osób, które osądzono zbyt pośpiesznie, wykreślono, upokorzono? Czy wychowawca, na którego napuszczono jego wychowanków z poparciem całego miasta, ma jeszcze szansę cieszyć się swoją pracą? Czy klient, którego pobito i wyrzucono ze sklepu, nie będzie przez lata pod obstrzałem czujnych spojrzeń za każdym razem, kiedy wyjdzie po zakupy? Czy na polowaniu w grupie wiernych druhów nie zadrży na huk wystrzału strzelby któregoś z 'przyjaciół'? Mądry, mocny film i genialna kreacja Madsa Mikkelsena. Po prostu trzeba to zobaczyć.
sobota, 27 kwietnia 2013
piątek, 26 kwietnia 2013
Światu nie mamy czego zazdrościć
Bardzo dużo mówi się w ostatnich tygodniach o Korei Północnej, więc śmiało można by przypuszczać, że półki w księgarniach będą się uginały pod ciężarem różnorakich lektur o tym odległym kraju. Nic z tego. Bo żeby sensownie napisać o ostatnim przyczółku komunizmu, trzeba najpierw znaleźć kogoś, kto tam był, widział coś więcej niż ściany hotelu, i komu udało się stamtąd wyjechać. Barbara Demick na wstępie swego reportażowego tomu wyjaśnia, że jej książka to jak najwierniej spisane wspomnienia sześciu uciekinierów uzupełnione przypisami czerpanymi z rozlicznych lektur źródłowych autorki. Ich losy dopełniają się nawzajem, a nawet częściowo ze sobą przeplatają. I odsłaniają rąbek świata, w którego realia trudno uwierzyć. Na początek dowiadujemy się, że Korea Północna od dziesięcioleci pogrążona jest w ciemności, bo brakuje tam prądu. Nie chcę pisać, co dalej, bo przecież wiadomo, że nic dobrego. A wywołane lekturą obrazy na długo pozostają w pamięci.
czwartek, 25 kwietnia 2013
Dwa kółka
Rowerowe popołudnie pełne sukcesów: ja w końcu nabyłam swój wymarzony pojazd, a Babu pierwszy raz pojechał bez bocznych kółek. Jutro familijna wycieczka.
środa, 24 kwietnia 2013
The Croods
Słabo reklamowany film, a szkoda, bo jest nie tylko jest zabawny, ale i przy okazji niegłupi. Zanim się zaczął, poleciało kilka trailerów innych produkcji animowanych i, szczerze mówiąc, mało który trafił mi do przekonania. Tymczasem historia jaskiniowców spełniła oczekiwania i moje, i mojego młodocianego towarzystwa. Tytułowi Krudowie to postrzelona rodzinka, która aby przetrwać, musi rozstać się nie tylko ze swoim terytorium, ale i wszystkimi wyznawanymi dotąd zasadami. Najbardziej oporny na zmiany okazuje się tatuś, czemu trudno się dziwić, skoro nowym liderem grupy zostaje pojawiający się znikąd 'uwodziciel' jego córki. Wiadomo, że koniec będzie szczęśliwy, ale miło to obejrzeć, bo akcja toczy się wartko, a od strony plastycznej film jest po prostu przepiękny. I chociaż nie mam zdolności zapamiętywania chwytliwych żarcików, jeden dowcip mogę przytoczyć. Kiedy nastoletnia bohaterka rzuca się swemu wybrankowi na szyję, ten upada z łoskotem i mamrocze: 'Ale jesteś ciężka', na co ona odpowiada wzruszona komplementem: 'Dziękuję'.
wtorek, 23 kwietnia 2013
Zagrożony gatunek
Rozmawiamy z Babu o Plastusiu. Najpierw o tym, że trochę głupio, że Tosia mu ubrania poskąpiła i jej pupilek w samych majtkach biega. A potem raptowny zwrot akcji.
- Jest tylko jeden Plastuś na świecie. Bez samicy. A samiec sam się nie rozmnoży. To zagrożony gatunek - wzdycha mój zatroskany syn.
- Jest tylko jeden Plastuś na świecie. Bez samicy. A samiec sam się nie rozmnoży. To zagrożony gatunek - wzdycha mój zatroskany syn.
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Plastusiowy pamiętnik
![](http://1.bp.blogspot.com/-TAud3xwFRCI/UU14i64B3LI/AAAAAAAAiqE/3GMQ8mxr-s4/s200/plastusiowy+pamietnik.jpg)
niedziela, 21 kwietnia 2013
sobota, 20 kwietnia 2013
czwartek, 18 kwietnia 2013
Nocna ogrodniczka
Pierwszy etap prac balkonowych zakończony sukcesem. Mimo drobnych przeciwności: dwóch prawych rękawic zakupionych jako para i szybko zapadających ciemności. Wykopanie starej ziemi i korzeni po jałowcu odbywało się w blasku zachodzącego słońca. Ale bukszpan i reszta sadzone już były przy świetle gwiazd. Nie wiem, jak jutro w pracy utrzymam myszkę w dłoni, bo czuję, że bez odcisków się nie obejdzie. I pal licho, że od jutra ma padać. Warto było. Jeszcze tylko parę drobiazgów, miłych, jak malowanie skrzynek i sadzenie ziół, oraz obmierzłych, jak zeskrobanie z podłogi resztek gołębiego łajna, a wieczorami przy świecach będziemy przesiadywać w zielonej oazie.
wtorek, 16 kwietnia 2013
Prysznic
Bastek trenuje samodzielne mycie. Ma zawołać, żebym tylko pomogła mu wymyć głowę. Woła. Przychodzę. Dla formalności pytam:
- Wymyłeś się?
- Tak.
- Mydłem?
- Nie, zapomniałem.
- To wymyj się i zawołaj, jak będzie zrobione.
Wychodzę, a kiedy wracam Bastek trzyma już ręcznik w ręku. Na plecach i szyi piana z mydła.
- Opłukałeś się?
- Nie, żeby ci pokazać, że myłem się mydłem - odpowiada moje dziecko zabierając się do wycierania ręcznikiem:)
- Wymyłeś się?
- Tak.
- Mydłem?
- Nie, zapomniałem.
- To wymyj się i zawołaj, jak będzie zrobione.
Wychodzę, a kiedy wracam Bastek trzyma już ręcznik w ręku. Na plecach i szyi piana z mydła.
- Opłukałeś się?
- Nie, żeby ci pokazać, że myłem się mydłem - odpowiada moje dziecko zabierając się do wycierania ręcznikiem:)
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Tarta czekoladowa
A na weekend coś mega słodkiego:) Nawet ja pasuję po jednym skromnym ząbku.
Ciasto: 20 dag mąki, 5 dag cukru pudru, 5 dag kakao, 1 jajko, 10 dag zimnego masła, szczypta soli. Siekamy nożem, zaganiatamy, schładzamy przez godzinę, po czym wykładamy ciastem foremkę i pieczemy z obciążeniem 15-20 minut w 180 stopniach.
Ciasto: 20 dag mąki, 5 dag cukru pudru, 5 dag kakao, 1 jajko, 10 dag zimnego masła, szczypta soli. Siekamy nożem, zaganiatamy, schładzamy przez godzinę, po czym wykładamy ciastem foremkę i pieczemy z obciążeniem 15-20 minut w 180 stopniach.
Masa: 1 szklankę śmiatany 30% gotujemy, dodajemy do niej 2 gorzkie czekolady, mieszamy i studzimy. 1 szklankę zimnej śmietany 30% ubijamy na pianę i delikatnie dodajemy do zimnej masy czekoladowej. Wykładamy na tartę, posypujemy czymś (ja migdałami) lub nie i wstawiamy na kilka godzin do lodówki.
Mniamissimo
Kilka dni temu ruszyłam się w końcu z kanapy, pożegnałam z pilotem i bezrefklesyjnym obrażstwem, po czym zaszyłam się na parę dni w kuchni, by coś dobrego wyprodukować.
Zaczęło się od muffinów z gruszkami i orzechami oraz andrutów przekładanych masą krówkową. Pierwsze tylko rozbudziły mój apetyt na słodkie, drugie Bastek wciągał bez opamiętania, twierdząc, że są mniamissimo. Dla mnie wafle w tej wersji były za suche i zapragnęłam powrotu do dzieciństwa.
W internecie przepisów na andruty przekładane masą kakaową są dziesiątki. Najprostsze i najczęściej powtarzane proporcje to: kostka masła, szklanka cukru i szklanka mleka, rozpuszczamy je w rondelku, następnie dodajemy kakao (3 kopiate łychy w mojej wersji) oraz 2 szklanki mleka w proszku. I już. Ciepłą masą przekłada się wafle, całość wstawia do lodówki i przygniata czymś w miarę cieżkim.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Być jak Kazimierz Deyna
W jedyny słoneczny marcowy weekend trafił nam się ciepły pogodny film. Liczyłam na wiele po trailerze i wyszłam z kina bardziej niż zadowolona. Współczesnych rodzimych komedii zwykle unikam, bo jakoś nawet zapowiedzi nie trafiają w mój gust. Ale ‘Być jak Kazimierz Deyna’ od początku wydawało mi się przesiąknięte duchem kinematografii czeskiej. I faktycznie było. Historia życia Kazia widziana oczami osoby noszącej różowe okulary, czułej na zarówno subtelne, jak i całkowicie niewybredne żarty losu; ciepli, wyraźnie odmalowani bohaterowie, których nie sposób nie obdarzyć sympatią; a do tego prosty, nieprzekombinowany scenariusz obfitujący w rozkosznie śmieszne akcenty. Uczciwie polecam ten film wszystkim, którzy mają ochotę po prostu się pośmiać i zrelaksować.
sobota, 13 kwietnia 2013
Wiosna!
Kaloryfer w łazience zimny. Rano na termometrze za oknem dziesięć stopni. Krokusy na trawnikach kwitną całymi dywanami. Na drzewach pulchne włochate zawiązki pąków. Parapety knajpek w centrum obstawione stokrotkami. To już naprawdę wiosna!
A Bastek chory i nawet na spacer nie pójdziemy:(
A Bastek chory i nawet na spacer nie pójdziemy:(
piątek, 12 kwietnia 2013
Tajemnice chaosu
Znane nazwisko i entuzjastyczne recenzje innych czytelników nie gwarantują sukcesu. Rozczarowała mnie ta książka i znudziła jak mało która. Na dodatek przebrnęłam przez nią do końca, wbrew sobie i wyznawanym zasadom, po to tylko, aby się przekonać, że zdrajcę wytypowałam dobrze już po kilkunastu stronach, a zakończenie jest równie wydumane jak cała intryga. W mojej ocenie całość do strawienia tylko dla maniaków teorii spiskowych.
czwartek, 11 kwietnia 2013
Medal
Od małego zachęcam Babu (bardzo skutecznie, wręcz można by powiedzieć, że chłopak nie ma wyjścia) do pomagania w pracach domowych. Nastawia więc ze mną i rozwiesza pranie, wynosi śmieci, myje lusto w przedpokoju, układa zabawki, pomaga przy pieczeniu ciasta itd. Jednak sama satysfakcja to czasem za mało, a że próby zwiększenia stawki kieszonkowego nie odnoszą rezultatu, Bastek poprosił mnie ostatnio o nagrodę w postaci medalu.
Nawaliłam za pierwszym razem i wykpiłam się słodyczami. Jednak zapotrzebowanie na order nie zmalało, toteż tym razem trzymając się ściśle precyzyjnych instrukcji mojego pomocnika, stanęłam na wysokości zadania i po tygodniu uczciwej pracy Babu został odznaczony słodkim medalem. I naprawdę był z niego zadowolony, zwłaszcza, że wielokrotnie podkreśliłam, iż zasłużył na każdego jednego cukierka.
Umówiliśmy się, że będziemy to praktykować. Dostałam też parę wskazówek, jak uczynić medal jeszcze piękniejszym. Sprawa zapowiada się więc faktycznie rozwojowo. Kolejny medal już gotowy. Oby spotkał się z jeszcze większym entuzjazmem.
Stuart Little / Bolt
Maciek wałkuje z synem 'Stawkę większą niż życie' i 'Czterech pancernych', więc ja obstawiam produkcje animowane, made in USA, dla najmłodszych. W czasie świąt wyciskacz łez i kino akcji. Bardzo sympatyczne starocie. Przy 'Malutkim' Babu płakał ze wzruszenia, zaś po większości tekstów Atylli z 'Pioruna' dosłownie tarzał się ze śmiechu.
środa, 10 kwietnia 2013
Mazurek i jaja
Reminiscencje wielkanocne.
Od tego roku na stole musi być mazurek. Pomysł Bastek przyniósł z przedszkola i, jak się okazało, wszystkim bardzo się podoba. Wersję migdałowo-malinową mamy za sobą. Przepisu nie odnotuję, bo nie pamiętam, co tam pozmieniałam w instrukcjach z gazety. Ale zamierzamy zgłębić temat.
Zaś do ozdabiania jajek najlepsze są naklejki.
wtorek, 2 kwietnia 2013
Połowa DNA
Prawie dwa lata temu Bastek zapytał, kiedy umrę. Odpowiedziałam, że najwcześniej za pół wieku, co dla niego nadal brzmi jak nieskończoność. Ale i tak nurtowała go wątpliwość, jak się to ma do moich obietnic, że zawsze będziemy razem. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to nawiązać do kultowego 'Było sobie życie'. I powiedziałam, że naprawdę zawsze będziemy razem, bo przecież połowę DNA ma po mnie. Podziałało.
Za kilka dni pogrzeb mojego taty. Brzmi to obco. Nierealnie. Nie wykorzystaliśmy czasu, który był nam dany. Nigdy nie zdobyliśmy się na tę jedną prawdziwą, szczerą rozmowę, jaką mogłabym teraz magicznie w myślach odtwarzać. Wraz ze łzami gorzko przełykam wszystkie słowa, których czas przeminął. Zostałam z kilkoma wspomnieniami, garstką zdjęć. Trzymam się myśli o DNA.
Za kilka dni pogrzeb mojego taty. Brzmi to obco. Nierealnie. Nie wykorzystaliśmy czasu, który był nam dany. Nigdy nie zdobyliśmy się na tę jedną prawdziwą, szczerą rozmowę, jaką mogłabym teraz magicznie w myślach odtwarzać. Wraz ze łzami gorzko przełykam wszystkie słowa, których czas przeminął. Zostałam z kilkoma wspomnieniami, garstką zdjęć. Trzymam się myśli o DNA.
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)