Prawie dwa lata temu Bastek zapytał, kiedy umrę. Odpowiedziałam, że najwcześniej za pół wieku, co dla niego nadal brzmi jak nieskończoność. Ale i tak nurtowała go wątpliwość, jak się to ma do moich obietnic, że zawsze będziemy razem. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to nawiązać do kultowego 'Było sobie życie'. I powiedziałam, że naprawdę zawsze będziemy razem, bo przecież połowę DNA ma po mnie. Podziałało.
Za kilka dni pogrzeb mojego taty. Brzmi to obco. Nierealnie. Nie wykorzystaliśmy czasu, który był nam dany. Nigdy nie zdobyliśmy się na tę jedną prawdziwą, szczerą rozmowę, jaką mogłabym teraz magicznie w myślach odtwarzać. Wraz ze łzami gorzko przełykam wszystkie słowa, których czas przeminął. Zostałam z kilkoma wspomnieniami, garstką zdjęć. Trzymam się myśli o DNA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz