wtorek, 30 kwietnia 2013
Rozstanie
Nie zdążyłam na ten film, kiedy gościł w kinach, a było o nim głośno i plułam sobie w brodę, że nie umiałam się w porę zorganizować. Więc przy pierwszej nadarzającej się okazji nadrobiłam zaległości. Na szczęście, bo to świetna rzecz o manipulacji, która niezależnie od tego, w jakie kulturowe łaszki się przebierze, opiera się zawsze na tych samych zasadach. Wiele się tu dzieje, małżonkowie nie mogą na siebie nawzajem patrzeć, opiekunka zatrudniona do opieki nad chorym dziadkiem, wdaje się w ostrą wymianę zmian z pracodawcą, jej sytuacja domowa również jest skomplikowana, a kiedy na skutek nieszczęśliwego wypadku traci ciążę, zaczyna się prawdziwa szarpanina. Raz po raz wszyscy spotykają się w sądzie. Krzyczą na siebie, a jednocześnie są głusi na to argumenty innych. Kłamią, próbując ugrać coś dla siebie, w poważaniu mając racje pozostałych. Każdy szamoce się w ciasnej klatce własnego strachu, zniechęcenia, niemocy. A między nimi znajduje się nastolatka, o której łatwo zapomnieć. Aż do ostatniej sceny, kiedy jej rodzice ostatecznie przypierają ją do muru i każą wybierać, z kim zostanie. Tego się, oczywiście, nie dowiemy i zostaniemy w zawieszeniu i gęstej, pełnej wzajemnej niechęci ciszy, jaka rozciąga się między siedzącymi w poczekalni sądu już prawie ex-małżonkami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz