wtorek, 25 września 2012

Alpeis

Po rekreacyjnym seansie piątkowym nadszedł czas poniedziałkowe kino cięższego kalibru. Na 'Alpy' wybierałam się od miesiąca (i mam na to świadków), więc na sali zasiadłam pełna optymizmu i dobrych chęci. I nie to, żeby mi ich zabrakło w miarę upływu czasu. Po prostu przerosła mnie chyba ta historia. Pogubiłam się w relacjach bohaterów, przestałam odróżniać ich życie prywatne od dość  nietypowych zajęć nadobowiązkowych, nie mogłam znaleźć uzasadnienia dla stosowanych przez nich form przemocy i terroru. Jedno wiem na pewno: bezimienna pielęlęgniarka zagubiła się jeszcze bardziej, bo wcielając się w kolejne role zmarłych osób zatraciła poczucie granic własnej tożsamości, zapomniała jak to jest żyć własnym życiem i kto w nim jest kim. Miałam dziś poszukać w necie, co o tym obrazie sądzą inni, jakie są ich odczucia, ale dam sobie na autonomiczne i nie skażone niczyją sugestią przemyślenia jeszcze trochę czasu. No i chyba 'Kieł' przed nami, jak sądzisz, Katarzyno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz