Pani w tramwaju rozpytuje, czy ktoś nie ma odsprzedać biletu. (To ważne, bo któregoś dnia na przystanku byłam świadkiem, jak o mały włos nie doszło do rękoczynów, kiedy to jedna pani drugiej pani była gotowa za bilet zaoferować jedynie 'dziękuję'. Zapytana o gotówkę z urazą odparła, że przecież nie pytała, czy ktoś ma odsprzedać bilet, ale czy ktoś ma bilet.)
Nikt się nie zgłasza, więc pewien młody człowiek szarmancko wyrusza do automatu, by go nabyć i odsprzedać. Tymczasem na najbliższym przystanku pani wysiada. Bez słowa w kierunku gościa, który dla niej dokonuje zakupu. Ja też wysiadam, więc podchodzę do niej i mówię, że może jechać dalej, bo bilet zaraz będzie wydrukowany. A ona mi na to, że już nie trzeba, bo zajechała gdzie chciała.
I tramwaj odjechał z przyklejonym do szyby zdziwionym panem ze zbędnym biletem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz