Hit dnia. Przeczytaliśmy kilkanaście razy. I ciągle przekręcamy imię Maryny: ja mówię - Maryla, Bastek - Maryja, co w kontekście pierogów niezmiennie brzmi śmiesznie. Ale najlepszy był komentarz mojego syna, kiedy mąż Maryny, Maciej, nazwał ją leniem: 'To ten pan był leniwy, czemu sam sobie od razu nie ugotował pierogów?' Na takie dictum ja ze śmiechu o mało nie spadłam z krzesła, a Maciek się obruszył i wyszedł z pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz