Czego nie udało się dokonać w sobotni wieczór, warto spróbować w niedzielę rano. Trzy tęgie głowy poległy usiłując znaleźć informację, jak zacząć rozgrywkę. Instrukcja długa i drobiazgowa, owszem, ale do przebrnięcia, jeśli wino nie szumi w głowie. Zasad, kart, celów do osiągnięcia jest mnóstwo. Pierwsze (i jedyne jak dotąd) rozdanie zajęło nam kilka godzin, a i tak co krok okazywało się, że czegoś nie zrozumieliśmy, coś przegapiliśmy, coś można było zrobić lepiej. Aby zabawa w 'Dziedzictwo' miała sens, niewątpliwie trzeba się skoncentrować tylko na tym, co się dzieje na stole, usunąć wszelkie rozpraszacze i dać sobie dużo czasu. Konieczna jest też odpowiednia ilość miejsca - następnym razem rozłożymy stół, bo chaotyczne rozłożenie kart zaciemnia sytuację. Ale gra jest niewiarygodnie intrygująca. A do tego bajecznie wydana - zwłaszcza przekomiczne rysunki postaci robią wielkie wrażenie. Dla mnie to hit na miarę Carcassonne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz