czwartek, 4 sierpnia 2011

Panna Ferbelin

Lekturę rozpoczęłam z niekłamaną przyjemnością. Chwin pisze o Gdańsku, jego mieszkańcach i zakątkach, z ogromną czułością. Tej magii niezmiennie ulegam. Ale tym razem książka zaczęła mnie nużyć już w połowie, może dlatego, że wątki solidarnościowy i nowotestamentowy stały się zbyt przytłaczające. Po tygodniowej przerwie już nie udało mi się do niej wrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz