poniedziałek, 31 października 2011

Cisza


Woda była idealnie gładka. I coś aksamitnego unosiło się w powietrzu.
Widok z Mostu Milenijnego.

Wypasiony weekend

Wiem, że to niewiarygodnie brzmi w moich ustach, ale polubiłam gotowanie. Włączam Milvę lub Erosa Ramazzottiego, wertuję poniedziałkowy dodatek do GW, 'Palce lizać', a potem ruszam z zabawą.
I idzie mi, jak to  Babu mówi znad talerza cannelloni, wybornie;)


niedziela, 30 października 2011

Empik

Empik podbił moje serce. Premiera trzeciego tomu Murakamiego oficjalnie planowana jest na 3 listopada, ale ja wczoraj dostałam maila, że zamówiona przesyłka już na mnie czeka. Jeszcze się tylko telefonicznie upewniłam, że nie zaszła żadna pomyłka, i wieczorem leciałam jak na skrzydłach po odbiór.

Sobotni spacer

sobota, 29 października 2011

It's Complicated

Dwie godziny zdrowego śmiechu, tak mogę podsumować tę komedię. Że urokowi Meryl Streep trudno się oprzeć, wiadomo nie od dziś, ale to, co wyczynia Alec Baldwin, urzeka bez pudła, a niełatwo grać infantylną postać nie robiąc z siebie głupka. On jest tu czarująco rozbrajający. A wszystko rozgrywa się w przepięknej scenerii. Aż miło sobie wyobrazić siebie w takim domu, przy wybornie zastawionym stole, czy choćby w prowadzonej przez Streep restauracjo-kawiarni. I jeszcze uskrzydlająca muzyka.  Nie ma jak film wprawiający w dobry humor na rozpoczęcie weekendu.

Orzechy, jabłka, cynamon


Jesienna edycja muffinów. 
Chłopaki zgodnie twierdzą, że to najlepsze, jakie do tej pory zrobiłam.

 

piątek, 28 października 2011

Maniek

Mój ulubiony syn rozwija się w najlepszym możliwym kierunku. Kiedy wracam wieczorem do domu, radośnie proponuje partyjkę domino, grę w karty lub eurobiznes.
Dziś w czasie gry w wojnę Maciek pyta go, dlaczego na waleta mówi jopek. Babu odpowiada, że mama tak go nazwała. A po chwili namysłu dyplomatycznie dodaje, że w takim razie dla niego to będzie maniek.

czwartek, 27 października 2011

1Q84, cz.2

Drugi tom Murakamiego okazał się jeszcze lepszy od pierwszego. Odliczam dni do ukazania się ostatniej części. Przede mną tydzień czytelniczego postu.

Kupa śmiechu

Dziś opowiadałam bajkę o truskawkach, które cieszyły się, że będą u zjadającej je dziewczynki w brzuszki. A Bastek mi na to pokładając się ze śmiechu: 'One jeszcze nie wiedzą, że zamienią się w kupę!'
Na jutro zamówiona już jest druga cześć historii. Wiadomo, o czym.

środa, 26 października 2011

Make Life Easier

http://www.makelifeeasier.pl/

Super sympatyczny blog. Dopiero dziś się o jego istnieniu dowiedziałam, ale może nie jestem ostatnia, więc dzielę się informacją.
Przeglądając go przed chwilą odkryłam, że katalogi Ikea w Gdańsku są większe niż wrocławskie. Czy to możliwe? Czy tylko uległam podszytemu zazdrością złudzeniu?

Trudna truskawka

Święto lasu, Bastek mówi 'r'! Na razie tylko w słowach na 'tru', ale za to jak wyraźnie. Pani logopeda, która trenuje z dziećmi w przedszkolu, pochwaliła go za ćwiczenia, jakie wykonuje z tatusiem. I poprosiła, żeby jak litanię powtarzał: truskawka, trudno, drugi. Bastek pękał z dumy, a nas wprost zwaliło z nóg. Pół wieczoru skandowaliśmy TRUdne wyrazy.

wtorek, 25 października 2011

Między Kuźniczą a Kazimierza

Znowu chodzę na angielski, tym razem na Kuźniczą. I dzięki temu dwa razy w tygodniu mam przyjemność przechadzać się po Starym Mieście. Autentyczną i niekłamaną przyjemność, bo wieczorny chłód i zmrok nie mają nic wspólnego z przerażającym ziąbem i ciemnościami o siódmej rano. (Na marginesie dodam, że o świcie w drodze do przedszkola zastanawialiśmy się z Bambulkiem, czy nie przygotować sobie na resztę tygodnia latarki.) A w okolicach Rynku życie towarzyskie kwitnie jak zawsze, nowych kafejek zatrzęsienie, dziesięć minut spaceru i można się doładować na cały wieczór. Za każdym razem staram się dojść do przystanku inną drogą, żeby dokładnie zbadać, jakie zmiany zaszły w okolicy. Wydrukowałam sobie nawet mapkę, na której zaznaczam trasy.  Może wkrótce zacznę zabierać ze sobą aparat. Ale wtedy powroty do domu mogą się znacznie przedłużyć;)

niedziela, 23 października 2011

Monika Borzym

Fanką jazzu nie jestem, ale w głosie tej dziewczyny jest coś hipnotyzującego.
http://www.monikaborzym.pl/#/album

Grabienie liści


Wczoraj na działce.

1Q84

Są książki, które pochłaniają mnie totalnie. I to jest jedna z nich. Przenoszą mnie w zupełnie inny wymiar nie tylko w czasie lektury, ale też w zupełnie niepodziewanych momentach, kiedy tylko o nich pomyślę. Treści zasadniczo zdradzać nie mogę, żeby nie popsuć komuś przyjemności czytania. Tym, co uderzyło mnie najmocniej jest powściągliwość, z jaką przedstawiony jest tu świat i bohaterowie, którzy też sami z siebie są właśnie tacy lekko wycofani, wyciszeni, a żyją w sposób absolutnie dla mnie zaskakujący. Chyba do tego głównie sprowadza się dla mnie na razie wschodnia egzotyka. Powiem tyle: tak jak po 'Muzeum niewinności' zapragnęłam zobaczyć Stambuł, tak teraz marzę o Japonii. A drugą rzeczą, która łączy Pamuka z Murakami, jest cudowna lekkość, z jaką przychodzi im snucie historii mało może obfitujących w wydarzenia (jak na objętość, oczywiście: 800 stron u pierwszego i po 400 w każdym tomie u drugiego), za to przepełnionych refleksją nad pełnych znaczeń niuansami.
Po łyknięciu pierwszego tomu z drżącymi rękami rzucam się na drugi. Trzeci już zamówiłam, pojawi się 2 listopada.

sobota, 22 października 2011

O Ptakach

Książka od babci Bogusi znowu poszła w ruch. Ku uciesze młodszych i starszych czytelników. Jest bowiem tak pięknie wydana i fantastycznie napisana, że wciąga nawet najbardziej opornych na ptasie wdzięki. Dziś zabraliśmy ją nawet na działkę i czytaliśmy przy ognisku. A potem Babmuś odkrył w sobie skowronka. Tylko nad repertuarem przydałoby się jeszcze popracować, bo najpierw ćwierkał, a potem krakał, absolutnie nie przejmując się zdziwieniem odbiorców.

środa, 19 października 2011

Dobranocka

Czy już o tym wspominałam, że od wakacji, od dnia, w którym Bastek zaczął sam zasypiać, rytuałem jest opowiadanie króciutkiej bajeczki na dobranoc? Staramy się to robić z Maćkiem naprzemiennie. Cały numer polega na tym, że historyjki nie mogą się powtarzać. Tak więc popuszczamy wodze fantazji i czasem na zapas coś wymyślamy, żeby nie dać wieczorem plamy. Maciek powołał do życia zgraję kolegów o imionach Sebastian, Radek, Daniel i Fabian (luźna inspiracja przedszkolnymi sympatiami, hahaha), ja zaś pytam syna, o kim ma być (głównie o młodych owadach lub o przedmiotach domowego użytku) i na bieżąco wymyślam przygody. Dziś na przykład nawijałam o małym kominku, z którego leciał dym, i o dużym kominie, na którym bocian uwił gniazdo. Jutro część druga z kominiarzem w roli głównej. Najlepszy tekst ma jednak Bambuś. Po skończonej opowieści czasem zdarza mu się powiedzieć ni mniej ni więcej: mamo, to już sobie idź.

wtorek, 18 października 2011

Praskie Łowy

Na fali nadrabiania zaległości z literaturą polską sięgnęłam po zupełnie nieznanego mi Kaczorowskiego. I znowu znalazłam się w Pradze pełnej nie tyle prażan co cudzoziemców, ludzi szukających samych siebie, przygód, seksu albo miłości, w mieście, w którym wszystko wydaje się możliwe i nic nie dziwi. Co najbardziej mi się podobało, to sposób prowadzenia narracji, płynne przejścia między zazębiającymi się historiami różnych osób, ta jakże mi miła wizja, że wszyscy się gdzieś kiedyś spotkali lub spotkają, ten motyw archipelagu czy też efektu motyla. Nie spodziewałam się jednak zupełnie kontekstu polityczno-historycznego. I prawdę powiedziawszy, nie jestem pewna, czy zrozumiałam zakończenie.

poniedziałek, 17 października 2011

Fabryka Energii

Na jogę chodzę już czwarty rok. Przyzwyczaiłam się. Idę w poniedziałek i mam z głowy. Nawet zbyt często nie wagaruję. Obadałam różne miejsca, znalazłam naprawdę fajne. Mam swoją ulubioną miejscówkę na sali z widokiem na kościół garnizonowy. Jest dobrze. Ale najlepsze jest to, że przez przypadek znalazłam się na zdjęciu, które służy za tło ogłoszeń, hahaha!

niedziela, 16 października 2011

Pat a Mat

A jeszcze o tym nie wspomniałam!!! Nareszcie się zaczęło! Babu załapał bakcyla 'Sąsiadów'! Alternatywą dla nich jest Reksio. Jaka miła odmiana po długich miesiącach spędzanych z pingwinami na przemian ze strażnikami organizmu.

Krakowska Żałoba

Czytanie tej książki sprawiło mi dużo przyjemności. Jest to wciągająca saga rodzinna, soczyście napisana, przepełniona fascynacją Krakowem i umiejętnym uzupełnianiem opowiadanej historii i ogólnego tła historycznego anegdotami, dykteryjkami, plastycznie odmalowanymi szczególikami. Może wzmianki o Titanicu, pogrzebie Piłsudskiego czy popularności Przekroju wydają się banalne, ale w moich oczach uczyniły lekturę atrakcyjniejszą. W książce Piątkowskiej znalazłam też wiele odniesień do Marqueza, ale już sama nie wiem, czy to jakaś moja dewiacja, że wszędzie ich szukam, czy po prostu mam takie szczęście. A może już pora znowu przeczytać 'Sto lat samotności'. 

Księga Dżungli

Wczorajszy wieczór upłynął przy sympatycznej animacji, lecz nasze nadzieje na powtórkę w niedzielny poranek okazały się płonne. Zwykle ta metoda działała bez zarzutu i była gwarancją sukcesu dla naszego porannego leniuchowania. Babulek zajmował kanapę i wałkował nowy film, a my zalegaliśmy w łóżku. Cóż, nic nie trwa wiecznie. Ale łaskawy los zesłał mi nie lada pocieszenie: moje dziecię wykazało zainteresowanie Eurobiznessem i gramy w niego drugi dzień. Liczę, że ta fascynacja szybko mu nie minie. I zastanawiam się, kiedy uda mi się pierwszy raz zapoznać go z kanastą:)

środa, 12 października 2011

Muzyka odrzutowa

Tata to dopiero potrafi zapodać synowi muzę! Szwedzkie eurodance sprzed piętnastu lat zrobiło dziś furorę. Bastek i cała jego ptaszarnia poderwali się do tańca. Jak to mały określił, jest to muzyka odrzutowa, bo aż chce się przy niej latać. Na pocieszenie, że promowana przeze mnie Sarah Brightman się nie przyjęła (może nie powinnam jednak śpiewać wraz z nią?), została mi szczęśliwie najprawdziwsza lemoniada, taka z cytryn i miodu, której produkcją Maciek właśnie zaczął się parać.

wtorek, 11 października 2011

Angina

Babu ma anginę. Ale o ile wczoraj głównie smętnie oglądaliśmy na Planete filmy o Grenlandii, szerszeniach i latających wężach, dziś antybiotyk już działa i zabawy nabrały kolorków. Wszelkie zwięrzęta od rana w ruchu, półka z zabawkami odkurzona, planszówki przerabiamy jedna za drugą, a ramówka programów dla dzieci chyba wyznaczy nowy rytm dnia. Teraz chłopaki grają w szachy, a ja się zastanawiam, kto dziś pierwszy pójdzie spać. Bo tylko ja musiałam nastawić budzik:)

niedziela, 9 października 2011

Ice Age

Wszystkie trzy części odświeżone. Jak jeszcze Babu strachoput obejrzy bez zasłaniania oczu 'Auta', w końcu chyba zaryzykujemy wyjście we trójkę do kina.

Jajko niespodzianka




W oczach młodego ornitologa kinder niespodzianki nie umywają się do przepiórczych jajek.  
Zakupione na życzenie Bambuszka, skonsumowane kolektywnie. Przygoda raczej jednorazowa, bo smak znajomy, tylko naobierać się trzeba od groma.

sobota, 8 października 2011

piątek, 7 października 2011

Saturday Night Fever

Prawdziwie roztańczony piątek. Bastek wyszalał się na przedszkolnym balu i jeszcze w wannie śpiewał 'wyginam śmiało ciało', a ja przypadkiem załapałam się na seans z młodym Travoltą i zasnę z 'If I can't have you' w uszach. Faceci w butach na obcasach, Bee Gees i Yvonne Elliman rządzą!

Bójka

Babulek wszczął pierwszą w życiu bójkę. No może to za dużo powiedziane, bo raptem raz walnął kumpla w buzię, a potem obaj się rozryczeli, ale najlepszy przyjaciel mojego syna obnosi dumnie sporą dziarę koło oka. A wszystko przez to, że Radek powiedział Bastkowi, że dinozaury lubią jeść sokoły. Kto był kim w tej zabawie łatwo się domyślić. I że po pięciu minutach zabawa toczyła się nadal, też. Jutro bierzemy się za szykowanie laurki w ramach zadośćuczynienia

czwartek, 6 października 2011

Piaskownica

No cóż, tyle dobrego mogę powiedzieć o tej książce, że jej przeczytanie zajmuje około godziny (do pracy i z powrotem) i że mamuśki odchowanych dzieci mogą sobie przypomnieć, ile czasu spędzały kiedyś w parku. Jednakże lektura od pierwszych zdań kojarzy się z wypracowaniami pisanymi nieudolnie na lekcje języków obcych, narracja jest drętwa, no może tyle, że akcja toczy się wartko, ale to z kolei głównie dlatego, że najdłuższe jest wprowadzenie do niej, a potem rzeczy same się dzieją, jakby poza bohaterami, którzy swoją drogą są sztampowi do bólu. Aż dziw bierze, że autorka wzorowała się na własnych doświadczeniach.

wtorek, 4 października 2011

Mapa


Chłopaki zajęli się opracowaniem trasy dojazdu i machnęli mapę.
Nie mogło na niej zabraknąć informacji o pogodzie.
No i ptaka, oczywiście.

Kapusta włoska

W piątek w przedszkolu kostiumowy bal owocowo-warzywny. Wykombinowałam, że mogę Babulowi sprawić fajowe przebranie za sałatę. Zapytałam go, czy się zgadza i czy przypadkiem nie ma innego pomysłu. Odpowiedział, że wolałby być kapustą kiszoną. Ostatecznie po oględzinach wszelakiej zieleniny, jaką mają w Astrze na stanie, wybór padł na kapustę włoską. Zakupiliśmy więc bibułę, przygotowaliśmy zieloną koszulkę i takież spodenki, trochę wycinanek-wyklejanek i strój gotowy. Fasonem może odrobinę przypomina trawiasto-pierzastą zbroję rycerską, ale i tak pękam z dumy.

Podróż ludzi księgi

Książka, którą przez wiele lat wymieniałam pośród tych, co to zmieniły moje życie, oficjalnie ustępuje miejsca innym tytułom. Nie mam jej w domowej biblioteczce, czego długo nie mogłam sobie darować. Trudno ją też było znaleźć w osiedlowym zbiorze. I chyba tylko dlatego mit przetrwał tak długo. Teraz wydaje mi się przeładowana pomysłami, przegadana, przemądrzała, nadęta wręcz. Co słowo, to objawienie, toż to oszaleć można. Męczyłam ją dobrych parę dni. Teraz z niepokojem myślę o 'Prawieku i innych czasach'. Od ostatniej lektury też już minął szmat czasu. Co to będzie, jeśli i on stracił swój urok? Jakoś dziwnie mi na samą myśl, że mogę nie nazywać Tokarczuk swoją ulubioną pisarką. To jakbym straciła przyjaciółkę.

poniedziałek, 3 października 2011

Lampart zza krzaka

Bastek opowiada mi swój zły sen: "Był tam lampart i stał za mną. Byłem krzakiem. I były tam jeszcze słonie. Bałem się, że mnie zjedzą."

niedziela, 2 października 2011

Ognisko


Dla prawdziwego działkowca nawet 25 stopni w cieniu nie jest przeszkodą, by rozpalić pierwsze październikowe ognisko!

Florka

Florka przypadła Babusiowi do gustu do tego stopnia, że czytaliśmy ją chyba z dziesięć razy. I wcale mu się nie dziwię, bo zajmowała się ona na poważnie ważkimi sprawami i zadawała same istotne pytania, na które nie tylko dzieci szukają odpowiedzi. Jak to możliwe, że coś jest we śnie i jednocześnie tego nie ma? Gdzie jest czas, którego wszystkim brakuje? Na czym polega istota skarbów z wakacji? Dzięki tej książce poruszyliśmy na nowo wiele tematów, a może nawet oswoiliśmy choć odrobinę kilka lęków.

Chili


Opracowuję strategię ususzenia ich.
Nitka czy piekarnik? Krojone czy w całości?
A może zostawić jeszcze na kuchennym blacie, żeby jak najdłużej cieszyły oczy?


sobota, 1 października 2011

Taxi

Byliśmy dziś na parapetówce u znajomych. Plany wyjścia przed 20.00 i powrotu autobusem szybko wzięły w łeb, ale dzięki temu spełniło się marzenie Babula o przejażdżce taksówką. I to w nocy! Bo niespodziewanie mały wytrzymał w całkowitej przytomności do 22.00, a na co dzień najpóźniej o wpół do dziewiątej sam biegnie do łóżka. Taki z niego imprezowy typ.

Wrzosiec i kobea


Na balkonie kwitnąco.
Pierwszy kielich kobei właśnie dziś się otworzył.
A w kwiaciarni na bulwarze tym razem zachwycił mnie wrzosiec.