![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMYBvRMxywCAZd50uj5z4OTfzM3QTFuSk0KIqbpkbKNG1fw0mSxnBw7VYflPWIt1NsMDa6m0vPh33YFUutGX1jqUt2eCfZrZfNKjFCch9qvtRA65Ffjo2NjVKKJFbnLgxuq6oBHkVL1tA/s200/epidemia.jpg)
Jak to się dzieje, że zwykle nie ma się specjalnej ochoty oglądać filmów, które się nagrało, ściągnęło czy w jakiś tam inny sposób zdobyło i przytachało do domu, a potem nie zobaczyło ich od razu? Bez powodzenia roztrząsamy z Maćkiem tę kwestię od lat. No i czasem oglądamy coś zapodzianego, cierpliwie czekającego na chwilę naszej słabości (łapiemy, co się pod rękę nawinie) i pięć minut własnego triumfu. 'Epidemia strachu' nie jest filmem, który będę oglądała po latach ze wzruszeniem, bo należy do mało zajmującego mnie gatunku katastroficznego. Ale z pewnością nie jest tak, że nic dobrego powiedzieć się o tym filmie nie da. Obsada jest super. Jude Law szczerzący zęby może przestraszyć a Matt 'Bourne' Damon nie wygląda na kogoś, kto by umiał dwie pompki zrobić. Tempo trzyma w napięciu. Pytanie, skąd się tajemnicza choroba wzięła, znajduje swoje rozwiązanie w ostatniej minucie. Sceny spustoszenia i narastającej paniki przerażają. Wątki poboczne nie przytłaczają oderwaniem od rzeczywistości i zgrabnie obrazują różne typy zachowań ludzkich w obliczu zagrożenia. Podsumowując, całkiem przyzwoity film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz