środa, 18 kwietnia 2012

Nadrabianie zaległości

Przy okazji zeszłotygodniowego piwka z licealną paczką oraz sobotniego ślubu a potem spotkania klasowego nie tyle nadrobiłam towarzyskie zaległości, co nabrałam apetytu na więcej. Pomysłów na kolejne imprezy i wyjazdy zrodziło się tyle, że brakuje weekendów w kalendarzu, aby je pomieścić. Momentalnie jednak zmuszona zostałam wyhamować. Niedziela przyniosła ze sobą niespodziankę w postaci wirusa atakującego układ pokarmowy. Nie zdążyłam się jeszcze nacieszyć, że Babu zdrowy, antybiotyk niepotrzebny, węzełek szyjny wrócił do normalnych rozmiarów. Tyle dobrego, że tym razem ja padłam ofiarą choróbska. No i wyspałam się za wszystkie czasy. Dziś może uda mi się już uniknąć chrapania przez pół dnia. Nie żebym zamierzała porzucić łóżko czy kanapę. Ale może chociaż poczytam porządnie. I jakieś notatki sporządzę, bo z kilkoma raportami z życia codziennego jestem w plecy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz