No i stało się, Babu sprzedał mi wirusa. Zużycie czosnku, imbiru i miodu wzrosło niepomiernie. O wyrobach celulozowych nie wspominając. Całymi dniami trąbimy w chusteczki i kichami. Zaś nocami, tuż przed świtem, rozpoczynamy nasze koncerty. Nie ma jak solidne kasłanie w duecie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz